Blicharz Renata
styczeń 7, 2009Renata Blicharz
WAKACJE NA WSI
Zawsze wydawało mi się
że łan pszenicy
łasi się do jego nóg
Wchodził w rozkołysane pole
i rękoma gładził
ciężkie od słońca i upału źdźbła
złoty prostokąt wynosił się dumnie
ponad pióropusze buraczanych liści
albo przysadziste truskawkowe kępki
trwał na dumnych wysmukłych nogach
wyprostowanych jak kolana latynoskiej tancerki
trwał zwarty jak szeregi macedońskich wojsk
milczące i wyczekujące na znak
i tylko za namową wiatru szeleściły lekko
falując majestatyczne pszeniczne głowy
A on wracał po chwili z kłosem
rozcierał go w żarnach rąk
i dmuchał lekko w dłonie złożone
jak do modlitwy
plewy na wiatr
daleki świat
na cztery strony świata
ziarno na chleb
na nowy plon
na żniwo przyszłego lata
czarnoksiężnik
zaklinacz pszenicy
mój dziadek
ZAPROSZENIE
Zwołam wszytkich przyjaciół
i serce przed nimi otworzę
bo doprawdy czy warto inaczej na tej ziemi żyć
Bułat Okudżawa
Zwołam wszytkich przyjaciół
przyjazne anioły
mądre zwierzęta i gwiazdy
Niechaj przybędą
pobędziemy trochę z sobą
Drzwi mego domu przed nimi otworzę
ugoszczę zieloną herbatą jajkiem w majonezie
wierszem dobrą nowiną
I serce przed nimi otworzę
bo dom z zamkniętym sercem jest pusty
i gościom nieprzyjazny
i na nic wtedy wykwintne dania i drogie prezenty
dom z zamkniętym sercem nikomu nie będzie oazą
i nie otworzy się tutaj źródło nadziei
i radość w nim nie zagości
Bo doprawdy
czy warto inaczej na tej ziemi żyć
jeśli w domu nie ma miejsca przy stole dla gości
a na parapecie – dla przelatującego anioła
jeśli dłoń zamknięta dla spadającej gwiazdy
a przed progiem brak miski dla zbłąkanej kotki
jeśli w domu twoim
przyjaźń nie staje się arką
w powodzi braków i nadmiaru
i okien duszy
nie masz przed kim otworzyć
to doprawdy
czy warto na tej ziemi żyć
ŻONA MAGELLANA
Navigare necesse est,
sed vivere item est necesse
z Plutarcha
Kiedy wyruszasz kolejny raz
już nawet nie przepraszasz
Czy otwarte przestrzenie dalekie podróże
ma się zapisane w genach jak cechę charakteru
albo talent do muzyki
wiem
znam cię lepiej niż myślisz
Kolejne olśnienie
obudziło w tobie dumny żaglowiec
więc wyruszyłeś z portu
podnosząc wszystkie żagle
i opuszczając oczy
przecież nic nie mówię
idź
Na twojej linii życia
pojawiła się kolejna wyspa skarbów
i nagle z cichego antykwariusza
przeobrażasz się w pełnego fantazji
żądnego przygód korsarza
który plądruje i niszczy
wszystko co stanie na jego drodze –
nie wyłączając siebie
To zew silniejszy niż wielka niewiadoma
której jesteś przecież świadomy
Znów nie masz powodów by wracać do domu
albo też – więcej masz powodów
by pozostawać w odległych nierealnych lądach
gdzie tańczą morskie muzy i mamią śpiewem
którego żaden śmiertelnik nie słyszał
nie wiem
co ty w niej widzisz
Nie zawiodły cię dotąd mapy i busole
zimne prądy i ląd na horyzoncie
nie uwiodły śmiertelnie morskie syreny
tym razem jeszcze nie
Kiedy wracasz kolejny raz
już nawet nie przepraszasz
usiądź
zaparzę ci herbaty