JEDLINA ZDRÓJ- wiersze z almanachu na Dolnym Śląsku
październik 8, 2008KOMPLEKS RIESE, Gazeta Brzeska nr 19 (Brzeskie Pióra), 8 października 2008
Leżą przede mną dwie książki, które przywiozłam z krótkiego pobytu w Jedlinie Zdroju i Głuszycy- w miejscowościach Dolnego Śląska. Książki bardzo dla mnie ważne i niezwykłe…
Nie byłabym w ich posiadaniu, gdyby nie pewien człowiek. Nazywa się Stanisław Michalik– historyk, były burmistrz Głuszycy, inicjator powstania Tajemniczego Podziemnego Miasta- Osówki, były dyrektor szkoły średniej, także szef Domu Kultury w Jedlinie, obecnie redaktor lokalnej gazety. Zostałam zaproszona na spotkania autorskie z powodu almanachu Klubu Literackiego „Szukam obrazów wśród niepokojów”. Są w nim wiersze kilku autorów ułożone tematycznie, m.in. związane z moją rodzinną miejscowością. Michalik zaproponował wydanie albumu z artystycznymi fotografiami i wierszami rodaków, których los umiejscowił daleko od Głuszycy, ale którzy nostalgicznie wracają strofami do „pięknych” lat młodości. Cudzysłów przy wyrazie jest celowy, ponieważ wydarzyło się coś, co spowodowało zawirowania w moich wspomnieniach z dzieciństwa. Skutkiem tego, słowo „piękny” nabrało dla mnie innego, głębszego znaczenia.
Byłam uczestniczką wieczorów autorskich ze Stanisławem Michalikiem i Ryszardem Machowczykiem (też historykiem), zorganizowanych w Uzdrowisku Szczawno- Jedlina przez animatora kultury Katarzynę Szyfter.
Dla wszystkich zbolałych kuracjuszy uśmiechnięta Kasia wymyślała różne rozrywki: wycieczki (nawet za granicę), ogniska i grille, zabawy oraz spotkania z ciekawymi ludźmi. Tak oto stopniowo w zdrowszym ciele gości sanatoryjnych rodził się zdrowy duch! Niestety, u mnie nie tak bardzo zdrowy, bo okazało się, że wyrosłam w Górach Sowich, które Ryszard Machowczyk nazwał w tytule swojej książki Górami Śmierci. Wiedziałam, że tereny te były wykorzystywane przez Hitlerowców do celów strategicznych i zbrojeniowych III Rzeszy pod nazwą „Riese” tzn. Olbrzym (składa się z siedmiu kompleksów, połączonych ze sobą podziemnymi korytarzami). Ale dopiero niedawno, książki, rozmowy i spotkania uzupełniły moje wiadomości. Istnieją różne hipotezy wyjaśniające powstanie obiektów. Według jednej miała tu być kwatera naczelnego dowództwa niemieckiego, a kwaterę samego Hitlera zaplanowano w zamku Książ k/Wałbrzycha. W celu wykonania tak ogromnego przedsięwzięcia Niemcy zatrudniali ogromną liczbę więźniów, powstały filie obozów Gross- Rosen. Straszne filie! Wykonywane roboty owiane były tajemnicą i więźniowie najczęściej po katorżniczej 4- miesięcznej pracy znikali z powierzchni ziemi, byli mordowani. Machowczyk podkreśla, że do tej pory nie odnaleziono zbiorowych mogił. Pisze o warunkach panujących w obozach, powołując się na zeznania świadków. Było to piekło…
Po tym piekle chodziłam jako dziecko na jagody, grzyby i maliny. Nieświadoma. Zbierałam ciepłe wspomnienia, których reminiscencje znajdują się w moich wierszach. Teraz obok „słodkich malin” ze swoich wierszy widzę oczami wyobraźni ludzi w pasiakach. Wiem, gdzie były szpitale, baraki, wiem, jak ciężko pracowali. Rodzice na pewno wiele widzieli, gdyż osiedlili się w Głuszycy tuż po wojnie. Nic nie mówili, bardzo ich za to podziwiam. Musieli być niezwykle mocni, żyjąc w pobliżu śladów okrutnej przeszłości. R. Machowczyk podaje: „Można było w tym czasie spotkać duże ilości wychudzonych, przygnębionych i schorowanych ludzi- cieni w pasiakach”. Czasami jako ciekawskie dzieci robiłyśmy wyprawy w góry, wchodziłyśmy w podziemne korytarze, szukając „skarbów”. Dorośli krzyczeli, nie pozwalali. Chłopcy byli odważniejsi.
Autorzy książek podają też drugą hipotezę, że w Górach Sowich niemieccy projektanci pracowali nad bronią elektroniczną wysokiej częstotliwości i podzespołami do automatycznego naprowadzania. Prace nad „cudowna bronią” były prowadzone w podziemiach Gór Sowich i zamku Książ. Ciekawego odkrycia w latach 60. dokonał Michalik: dotarł do książki „Za drutami śmierci”, która powstała na podstawie zapisków na skrawkach worków cementowych Żyda- więźnia zatrudnionego w obozie blisko Głuszycy. To autentyczny dokument, bardziej przerażający niż „Medaliony” Z. Nałkowskiej- stwierdza autor. Książka znajduje się w Muzeum Gross- Rosen w Wałbrzychu.
Kompleksem „Riese” interesowali się różni ludzie, pisano o nim już od 1947r. Najpierw udostępniono zwiedzającym podziemia walimskie, a w 1996 otwarto ruch turystyczny na Osówce.
Do dziś tereny Gór Sowich są zagadką, trwają badania. Wiadomo, że Niemcy zamaskowali część podziemi, dokonując sztucznych zawałów. Dla mnie nowe przeżycia stały się twórczą inspiracją. Poznani historycy piszą w swoich publikacjach, że świadkowie tamtych dni milczą, są nadal zastraszani. Dlaczego? Komu zależy, aby tajemnica pozostała tajemnicą?
R. Machowczyk przeczytał we wstępie do naszego zbioru wierszy, że zapraszamy do Brzegu, po czym obiecał, iż chętnie przybędzie na spotkanie autorskie zorganizowane przez Klub Literacki. -Mam też kilka ciekawych informacji związanych z martyrologią, z „ludźmi w pasiakach” na waszym terenie- zapewnił.
Romana Więczaszek