„Marzycielscy” – reżyseria i choreografia Paulina Rutowicz, BCK,maj 2012

czerwiec 6, 2012

Dużo słyszałam o Paulinie Rutowicz, instruktorce tańca w BCK, toteż gdy dowiedziałam się, że jest reżyserem i choreografem spektaklu taneczno – teatralnego „Marzycielscy”, wybrałam się na premierę. Bez wejściówki bym się nie dostała, tłumy!

 

 

 

 

To miłe, że w tak  niewielkim Brzegu, dużo ludzi interesuje się kulturą i w zwyczaju jest zobaczyć, co nowego się dzieje w BCK. Widownia nietypowa, bo od małych dzieciaczków, poprzez młodzież, skończywszy na całkiem sędziwych widzach. Przedstawienie było mocnym artystycznym wrażeniem, mnie osobiście przeniosło w inny magiczny wymiar, pobudziło do refleksji na temat rodziny, ożywiło wspomnienia z dzieciństwa. Niespodzianką dla wielu odbiorców był ostatni szalony taniec, z którego szeregów, nieco zmęczona, wyszła P. Rutowicz i pięknie dziękowała wszystkim, którzy przyczynili się do powstania spektaklu.

Za kulisami poznałam reżyserkę, która przyjmowała kwiaty i z uśmiechem, skromnie  dzieliła się wrażeniami.

Jak się zaczęła pani droga usłana tańcem?

– Paulina Rutowicz (PR): Pod sercem mamy, która stale pląsała i prowadziła zespoły taneczne. Dorastając w atmosferze ciągłego muzykowania i życia pośród tańczących, nie miałam chyba szans na inny fach. Pamiętam wyjazdy na festiwale taneczne, bajkowe kostiumy i pierwszy występ na scenie, który, jako najmłodszy podlotek zupełnie pomyliłam, tańcząc własną interpretację, wyróżniając się z szeregu równo podrygujących dzieci. Na warsztatach zauważyła mnie Krystyna Frąckowiak, absolwentka poznańskiej szkoły baletowej. Zasugerowała studium tańca, które umożliwiło mi osiągnięcie tytułu instruktora tańca. Zaczęłam pracę w BCK, w którym prowadzę zajęcia od 7 lat.

– Liczba mnoga w tytule „Marzycielscy”  jest uniwersalna. Odwołuje sie do ukazanej rodzinki oraz do każdej rodziny na widowni…

PR: Tak, liczę na to, że tacy Marzycielscy istnieją, żyją ponad gonitwą za ciągłe zbytki, są z innego wymiaru, są skromni, cieszący się z byciem razem, stale rozmarzeni i uśmiechnięci. Marzycielscy to rodzice, którzy rozumieją dzieciństwo swoich pociech. Dają im szansę na bajanie i bycie jak najdłużej dzieckiem, a „marzycielskie” dzieci są pełne optymizmu i wiary w siebie, kochanie i akceptowane. „Marzycielscy” to marzenie każdego z nas o dobrych relacjach i umiejętności zapominania o świecie rzeczywistym.


Młodzi wykonawcy zapewne uczestniczyli w powstaniu spektaklu. To dzieło wspólne, Pani podgląda młodzież i jest „na topie”. Jak do tego mają się nasi zapomniani trochę,  poczciwi poeci: Brzechwa, Tuwim?

PR: Młodzież i dzieci to moje natchnienie. Trzy główne bohaterki to wspaniałe dziewczynki, które przychodzą na zajęcia indywidualnie i ciężko pracują. To właśnie poprzez obcowanie z nimi wymyśliłam postacie trojaczek. Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, uwielbiam obserwować ich szaleństwa i dziecięce okno na świat. Dzieci i praca z nimi to momenty wzruszeń i radości wynikających z prostych rzeczy, o których my dorośli często zapominamy. To nieustająca energia, z której można czerpać garściami. Jak wyglądają przygotowania?  Na początku sezonu mówię o swoim pomyśle na spektakl, a potem „zarażam”  swoim entuzjazmem. Tłumaczę, jak ja to czuję, proszę o improwizację, bo liczy się dla mnie, na ile wykonawcy są dojrzali do danego pomysłu. Hmm… Ja nie chcę być „na topie” , chcę raczej spełniać ich oczekiwania na temat relacji dorosłego z dzieckiem. Chcę uczyć radości z tańczenia. Staram się być kimś, kogo będą przywoływać w pamięci z najczulszym rozrzewnieniem. A muzyka i taniec dają takie możliwości, trzeba tylko umieć się na nie otworzyć. Tuwim i Brzechwa?  Kto nie zna choć jednego z wierszy owych Panów? Jestem młodą mamą, czytam bajeczki i wierszyki na okrągło, widzę jak moja córeczka przenosi się w rymowany, wesoły świat i jaka jest wtedy szczęśliwa i ….oto w głowie powstaje pomysł na spektakl.

–  „Marzycielscy” to bogate widowisko z udziałem wielu grup tanecznych, ze scenkami teatralnymi, z recytacją jak wyglądały próby i co jest zawsze najtrudniejsze?

PR: Próby to ciężka, ale i przyjemna praca. Staram się, żeby były przygodą, dlatego nie musztruję swoich podopiecznych, pozwalam im się bawić na scenie. Scena ma niesamowitą aurę i dzieciaki uwielbiają próby generalne. Znajduję mnóstwo przyjemności w tym, co lubię ale trudne są chwile zwątpienia, czy to, co się tworzy jest faktycznie dobre, spójne, czy ma przekaz . Te wątpliwości to znak, że wymagam od siebie dużo i dopóki zadaję sobie pytania to znaczy, że myślę i kreuję. Kreowanie to podstawa w artystycznym zawodzie.

Taniec wpływa wspaniale na ciało i ducha…

PR: Można by pisać o tym poematy!  Taniec to wolność, krzyk z radości lub delikatny cichy szept, tańcem zapominamy o smutkach…taniec to endorfiny, to siła i sztuka..ciało kocha tańczyć, bo jest wtedy wyzwolone, a duch uwielbia tańcować z ciałem, więc i jemu jest wtedy błogo i beztrosko.

Dziękuję bardzo za rozmowę, życzę wielu twórczych inspiracji i spełnienia marzeń.

 

Wykonawcy i twórcy widowiska „Marzycielscy”:
Scenariusz i choreografia – Paulina Rutowicz
Przygotowanie teatralne – Dorota Herman
Przygotowanie wokalne – Joanna Bilowicka – Koronkiewicz
Scenografia – Beata Staszczyk
Oprawa muzyczna i nagłośnienie – Marcin Baran, Romana Stępień
Oprawa kostiumowa – Justyna Socha

Wystąpili: zespoły taneczne „Gapcie”, „Adhd”, „Special Edytion”, „Isadora”, „Dzieciuf team”, soliści z grupy „Ośla Ławka”, aktorzy z Teatru Dnia Niepowszedniego”, wokaliści ze studia piosenki BCK, Klasa A ze Szkoły Tańca „Alchemia Ruchu”, choreografie „Strachy pod poduchy”, „Kung Fu Hip – Hop”.

autor: Romana Więczaszek – fragment tego artykułu
został wydrukowany w Gazecie Brzeskiej nr 11, 6 czerwca 2012