Głuszyca nasze miasto – wiosenne spotkania autorskie

czerwiec 16, 2011

Nie istnieje zjawisko prowincji kulturalnej – stwierdziłam niedawno w krótkim wywiadzie do opolskiego czasopisma „Prowincja” (tekst niżej). Każdy ma swoją prowincję w sercu, z której to się wywodzi i powinien być z niej dumny. Ja jestem bardzo dumna! Urodziłam się w Głuszycy – małym miasteczku k/ Wałbrzycha.

Niedawno zostałam zaproszona z poetą Markiem Juszczakiem na coroczne wiosenne spotkania autorskie. W Głuszycy posiadamy wspaniałego impresario STANISŁAWA MICHALIKA – byłego burmistrza, historyka, dziennikarza, współzałożyciela Tajemniczego Podziemnego Miasta Osówka.

Spotkaniami byliśmy zauroczeni, ponieważ miały ładną oprawę scenograficzną i muzyczną. W sali Centrum Kultury postarano się o teatralne przyozdobienie stołów i krzeseł;

koncertowała na gitarze Teresa Pietras; uczniowie z  PSP 2 przedstawili program poetycko – muzyczny, a młodzież z Zespołu Szkół zadziwiła aktywnością i dobrą frekwencją w piątkowe popołudnie.

Na wszystkich spotkaniach uśmiechały się do nas kwiaty i kusiły słodkości na stołach. Nie zapomniano o miłych upominkach dla autorów. Po zakończeniu prezentacji jeszcze długo czytelnicy z nami rozmawiali, a my wpisywaliśmy dedykacje.

„Czym skorupka za młodu….” – obyśmy zostawili ślad w młodych sercach, wszak słowa płynące z serca to poezja. Obyśmy spowodowali, że ludzie którzy byli z nami, wyszli bogatsi duchem  w  poczuciu, że warto zatrzymać się na chwilę w tym zwariowanym świecie. Poniżej zamieszczony jest artykuł Stanisława Michalika z jego blogu:

http://tujestmojdom.blogspot.com , na którą to stronę gorąco zapraszam.

Najbardziej przeżyłam spotkanie w Uzdrowisku (Szczawno) Jedlina Zdrój, przygotowane serdecznie przez Katarzynę Szynter. Odbyło się ono w nastrojowej „galeryjce” pełnej obrazów i innych wytworów artystycznych. Stałam na korytarzu, zbierając energię przed spotkaniem. Witałam gości, ale coraz bardziej smutna… po krętych schodach z wielkim trudem, o kulach, z laseczkami wspinali się, ciężko oddychając, kuracjusze. W uzdrowisku otworzono dodatkowo oddział kardiologiczny. Patrząc w ich oczy, czułam, czego potrzebują. Zmieniłam scenariusz wieczoru, czując bliskość z nimi: dla mnie tworzenie jest psychoterapią, dla schorowanych ludzi spotkanie ze słowem i muzyką – też.


Towarzyszył mi, śpiewając i grając na gitarze Mariusz Kutek, który jest mistrzem wyczuwania nastroju, natychmiast wybiera odpowiedni utwór muzyczny. Wieczór był energetyzujący, bo cały czas miałam w głowie przesłanie Hermana Hesse „Dobra poezja to taka, która wzmacnia”. Skutkiem doboru wierszy, włączenia widowni do dziania się na scenie poetyckiej, otrzymaliśmy spontaniczne : 100 lat! Okazało się również, że poezję świetnie można połączyć z tańcem i tworzeniem kręgu. Były śmiechy i łzy, „falowanie i spadanie”, następnie miłe dla każdego autora odpowiedzi na pytania i dedykacje w tomikach.

Moi goście- kuracjusze z Jedliny wychodzili ze spotkania uśmiechnięci. Sprawiło mi to ogromną radość.

Organizatorka życia kulturalnego w uzdrowisku K. Szynter powiedziała: „Wielką przyjemność sprawia organizowanie imprez, gdzie ludzie się bawią i emanują zadowoleniem. Sprawiać, by choć na chwilę zapomnieli o troskach dnia codziennego”.



Romana Więczaszek