GŁOS GŁUSZYCY o „Jesiennych spotkaniach z poezją”
grudzień 2, 2009Kącik Literacki : „Jesienne spotkania z poezją” po raz trzeci. Autor artykułu -redaktor główny Stanisław Michalik
Piszemy o tym wydarzeniu kulturalnym w mieście, bo zasługuje ono na uwagę, nie tylko dlatego, że Reakcja „Głosu Głuszycy” już po raz trzeci jest jego głównym organizatorem. Najważniejszym jest to, że „spotkania z poezją” okazały się kolejny raz imprezą niezwykle pożyteczną z uwagi na liczny i aktywny udział młodzieży, ale także imprezą o wymiarze ideowym, bo służącą budowaniu uczuciowej więzi z Głuszycą jako domem rodzinnym, a więc praktyczną lekcją patriotyzmu lokalnego. Jest to nam wszystkim potrzebne, choć na co dzień umyka naszej wrażliwości.
Nie dostrzegamy tej potrzeby, nie zwracamy na nią uwagi, przebiegamy obok zaabsorbowani sprawami powszedniego dnia. W rzadkich momentach, w chwilach cichej, rozsądnej refleksji, zadajemy sobie pytanie, czy to że Głuszyca jest naszym miastem rodzinnym, to powód do dumy, czy wstydu. Czy nie lepiej byłoby wymazać w dowodzie osobistym miejsce urodzenia – Głuszyca? A może zastąpić je taką nazwą jak Warszawa, albo Wrocław, ostatecznie Wałbrzych. To by nas podniosło na duchu Urodzić się w Głuszycy, to wstyd, albo zamieszkać tu na stałe. Jest tyle piękniejszych miejsc w Polsce i na świecie. A Głuszyca? Już sama nazwa budzi złe skojarzenia. Jedlina jest lepsza, bo ma w nazwie Zdrój. To że jesteśmy tutaj, w Głuszycy, to chyba jakieś złośliwe zrządzenie losu.
Można i tak myśleć i czuć, ale warto się nad tym zastanowić. Czy przyznanie się do tego, że Głuszyca, jest naszym domem rodzinnym przynosi wstyd?
„Jesienne spotkania z poezją”, to spotkania z ludźmi, którzy myślą zupełnie inaczej. Nie wstydzą się, że Głuszyca jest ich domem rodzinnym, „krajem lat dziecinnych”, że z niej się wywodzą, że tu spędzili lata dzieciństwa i młodości. Wręcz odwrotnie, zachowali o niej najpiękniejsze, najczulsze wspomnienia. Mało tego, piszą o niej z nostalgią i wzruszeniem w swoich wierszach.
Wiadomo, że myślę tu o najważniejszych gościach „jesiennych spotkań z poezją”, o Romanie Więczaszek z Brzegu nad Odrą i Marku Juszczaku z Knurowa, którzy zaszczycili po raz kolejny naszą październikową imprezę. O Romanie i Marku pisaliśmy już wielokroć w naszej gazecie i co najważniejsze – zamieszczaliśmy ich wiersze. Tyle tęsknoty za domem lat dziecinnych, tyle podziwu dla piękna przyrody i krajobrazów, tyle cudownych, wzruszających wspomnień, trudno odnaleźć u wielu innych poetów. Nawet Mickiewicz mógłby z szacunkiem uchylić kapelusza.
To są wiersze pisane wcześniej, zanim udało nam się odkryć naszych rodaków i zaprosić ich na spotkanie. Także wiersze innego poety, wywodzącego się z Głuszycy, znanego w kraju, Natana Tannenbauma, w których z podziwem i tkliwością wspomniał swoje głuszyckie proweniencje, powstały znacznie wcześniej. Nie są to wiersze na zamówienie, ale wyrosły z głębokiego przywiązania i więzi uczuciowej do swej rodzinnej kolebki.. Nie jest tak źle z Głuszycą, jakby się na pozór wydawało.
Że nie jest tak źle chcielibyśmy wzajemnie się przekonać. I w tym celu przygotowaliśmy projekt albumu fotograficznego z tekstami wierszy naszych poetów. Fotogramy są dziełem młodych Głuszyczan, m. in. takich jak Ania Błaszczyk, która uchwyciła okiem kamery piękno krajobrazów miasta i gminy, o jakim nam się nie śniło. Głuszyca zdumiewa pięknem przyrody, która nas otacza, tylko trzeba umieć ją dostrzec i docenić. Głuszyca jest niedostrzegalna zarówno dla tych, co gonią autem głównym ciągiem ulic z Wałbrzycha do Kłodzka, jak i samych jej mieszkańców, dla których życie w mieście zamyka się w czterech ścianach domu, w drodze do pracy i z powrotem i w sklepach spożywczych lub na targowisku. W tym obszarze miasto dryfuje jak po mieliźnie, dla wielu wydaje się umiera. Tymczasem wystarczy zrobić parę kroków do lasu, obojętnie czy w stronę Gór Sowich, czy Suchych, podejść kawałek na dowolne wzgórze, rozejrzeć się wokoło, zatrzymać się na chwilę. W wielu miejscach zupełnie niespodziewanie można oniemieć z zachwytu.
Głuszyca była pięknym miastem, widać to na poniemieckich pocztówkach i fotografiach. Ówcześni mieszkańcy szczycili się nią, pisali, jesteśmy szczęśliwi, bo przyszło nam żyć w najpiękniejszym miejscu na ziemi.
Na świecie jest mnóstwo pięknych miejsc. Które z nich jest najpiękniejsze, to rzecz osobista, subiektywna. Często o wyborze decyduje stosunek emocjonalny. Tak jest z miejscem urodzenia, z miejscem, gdzie otwarły się nasze oczy na świat. Dobrze, jeśli to spotyka się z akceptacją osób najbliższych.
Głuszyca dziś jest jeszcze miastem zaniedbanym. Przez długie lata PRL-u postępowała dewastacja poniemieckich willi, pałacyków, zabytkowych budowli, domów mieszkalnych, dróg, parków, ścieżek spacerowych. Wszystko stanowiło własność państwową, czyli niczyją. W dodatku była to własność poniemiecka. Miasto nie było w stanie utrzymać w przyzwoitym stanie zarówno budynków publicznych jak i komunalnych. Dopiero obecnie rozpoczął się proces odnowy i odbudowy substancji mieszkaniowej. Być może Głuszyca się odrodzi, gdy nastąpi renowacja budynków, naprawa dróg i rozwój turystyczny gminy. Ale na to trzeba jeszcze poczekać. Tymczasem przyroda nie ulega stagnacji. Jest tak samo świeża i pulsująca życiem jak przed laty. Tak samo urzekająca. Trzeba umieć to dostrzec wychodząc na spacery poza miasto. Jest szansa by to zobaczyć w przygotowanym do druku albumie. Nosić on będzie tytuł „Głuszyca – moja Itaka”. Skąd taki tytuł? Poczekajmy jak ukaże się album, tam znajdziemy odpowiedź na to pytanie. Jak długo trzeba będzie jeszcze poczekać, to zależy od władz miejskich, potencjalnego wydawcy albumu.
W „jesiennych spotkaniach z poezją” uczestniczył gość nadzwyczajny. Był nim nasz łomnicki artysta- rzeźbiarz, Jerzy Marszał. Urozmaicił imprezę wystawą swoich prac rzeźbiarskich, budzących podziw swoją naturalnością i ludowym stylem. Był też gość z Boguszowa, znany w powiecie animator kultury, Mariusz Kutek, z koncertem poezji śpiewanej.
Wszystko miało miejsce na sali widowiskowej Centrum Kultury, współorganizatora imprezy. Uzyskaliśmy wsparcie władz miejskich, a obecność na imprezie Burmistrzów i Przewodniczącego Rady świadczy o poważnym traktowaniu kultury w mieście.
„Spotkania z poezją” uświetniła młodzież Zespołu Szkół i Gimnazjum recytacjami wierszy o Głuszycy, napisanych przez naszych gości, Romanę i Marka. Słowa podziękowań kierujemy pod adresem nauczycieli polonistów, Sabiny Jelewskiej i Agnieszki Dobosz, a także dyrektorów Zespołu Szkół i Gimnazjum za osobiste wsparcie i pomoc w organizacji imprezy.
Nie można pominąć naszej redakcyjnej koleżanki, Renaty Tarasiuk, która przygotowała ekspozycję kolorowych fotografii krajobrazów Głuszycy na telebimie, a także znakomity konspekt tekstowy do albumu „Głuszca – moja Itaka”.
To były trzecie już jesienne spotkania z poezją. Miejmy nadzieję, że nie ostatnie.