Romana Więczaszek: Nasze cienie zatańczą – moja nowa książka! (Opole 2023)

kwiecień 10, 2023

NASZE CIENIE ZATAŃCZĄ” – tytuł zrodził się po przeczytaniu powiastki psychologicznej (nazwa mojego autorstwa) córki AGNIESZKI PATKOWSKIEJ, która jest psychologiem i której kilka tekstów zamieściłam w książce. W eseiku poniżej rozważania Urszuli Małgorzaty Benki zawarte w słowie wstępnym:

PO JASNEJ STRONIE (aut. Urszula M. Benka)

Ten zbiór wierszy Romany Więczaszek zaciekawia i wzrusza. Oddana jest w nim pewna zagadkowa strona naszego pragnienia jasności w życiu i świecie, w sztuce i myśli – na tym pragnieniu zresztą ludzie chcą oprzeć swoje nadzieje wtedy, gdy coś rozciąga mrok nad naszym niebem. O wielkiej świętości światła nauczają religie, w tym ich najnowsza postać świata zglobalizowanego – nauka. Więcej światła! to ponoć ostatnie słowa Jana Wolfganga Goethego, poety, ale też teoretyka sztuki i upartego antropologa. Owszem, ten teoretyczny oraz antropologiczny aspekt jest tu jak najbardziej na miejscu. Romana Więczaszek nauczała mowy polskiej, literatury, smakowania piękna, współpracowała z głośnym corocznym Najazdem Poetów na Zamek Piastów Śląskich, ściągającym najlepsze pióra w kraju a także wiele młodych talentów. To wszystko trwało, Romana Więczaszek wydawała kolejne tomiki, animowała brzeskie życie literackie – by w pewnym momencie stanąć wobec kilku pytań i kilku paradoksów.

Jej dotychczasowa ufność wobec dzieciństwa i Arkadii okazuje się, w moim odczuciu, źródłem rozczarowania, melancholii, ale też, co istotne – raczej stanem specyficznego przykucia uwagi do amuletu. Amulet błyszczy, wpierw źródlanie czysty, tylko że wpatrując się weń, zaczynamy dostrzegać jakby żyłkowania, jakby zarysy, jakby wycieniowania – jednym słowem, odkrywamy głębię w płaszczyźnie, a w tej głębi jakiś inny zupełnie świat, przypominający sny. Świat zwiewny wprawdzie i efemeryczny, ale też dający się przemierzać.

Jak lasy z dzieciństwa, jak kamienie. Dziecięctwo okazuje się Arkadią dawnej Grecji: są tam, oczywiście fleciści, harfiści, łagodne stada wypasane wśród łąk i sprowadzane do wioski zatopionej w rozkwitłych sadach, lecz to wyjątek zgoła od reguły dzikości krainy nieucywilizowanej, zwierzęcej, puszczańskiej, w jakiej co szpara w skalistym zboczu czy bagniste oczko wodne, to wręcz brama do Hadesu. Taką Arkadię przemierzają boskie nokturny. Dziury w ziemi to wręcz płciowe otwory jakiejś nienasyconej, niestrudzonej samicy-duszy. Budzą gwałtowną konsternację, kojarzą się z mrokiem – Romana Więczaszek niemal odruchowo uważa je za absurd, za insynuację, przesłania je rozświetleniem wspomnień z tego samego jednak wymiaru, co płeć, co budzenie się kobiecości w dziewczynce, podobne może do psychicznej ciąży: przywołuje kamienie, flety, sady, samą w sobie poetyckość jako oznaki dzieciństwa. Człowiek nie zdaje sobie sprawy, że jego moc tkwi w objęciu swojego cienia. To ta wyparta, niezauważona i niechciana część, którą nosi w sobie i robi wszystko, by tam nie zajrzeć – jak zresztą padło w dołączonych do niniejszym zbiorku refleksjach Agnieszki Patkowskiej o psychice.

W tych wierszach wyczuwa się niepewność co do wyboru między naturą a ideą, jasna strona zdaje się na chwilę objawiać swoje mroczne studnie.

A po drugie, zapatrzenie w swoje dziecięce ufne wymiary to, jak w wypadku mitycznego Narcyza, wędrówka bez końca. Niesłusznie Narcyza identyfikuje się z samym jeno samolubstwem. Aby kochać bliźniego jak siebie samego, trzeba poczuć ten punkt odniesienia – własne ja. Mityczne źródło Narcyza jest jak lustro, samo zapatrzenie się weń budzi wątpliwości, kultura bowiem zachwala wyłącznie społeczny punkt widzenia. Ukształtowani przez kulturę, przez jej jasną stronę szydzącą ze złej, mrocznej, popełniamy samopoznanie jak występek, w strachu przed karą, w poczuciu winy. A przede wszystkim, brak nam instrumentów poznawczych.

Mam wrażenie, że brzeska poetka już poczuła tę grawitację. Mętne na razie zjawy na amulecie witają ją z uśmiechem i jakby obmywają z nadmiaru światła przypominając, że bywa ono lucyferyczne najdosłowniej. Ma Romana Więczaszek pewien baśniowy atut: ogromną wrażliwość, ogromną pokorę. Dobrze czytać jej wiersze z dopuszczeniem w sobie dziecka. Dzieciom najłatwiej się poznawać.

Ten zbiór wierszy jest zresztą dziełem złożonym: jest w swej istocie dialogiem osiowym dla całej antropologii naszej kultury: dialogiem Matki z Córką. Matki pełnej wahań i tęsknoty za lekkością motyla – z Córką dodającą wiary w ból, w dotykanie cienia z  szacunkiem – to szacunek czuły, czujący, ale też tradycyjne role matki i córki odwrócone niejako, bo to Córka podsuwa wtajemniczenia, aczkolwiek – i to mnie uderzyło – bezosobiste, wyrażone w formie obiektywnych sentencji. Dla lirycznego ja Romany Więczaszek są to więc zaledwie drogowskazy bardzo ogólne; w rzeczywistych psychicznych dziurach natomiast zdanym się jest tylko na dotyk, na smak czyli zmysły samotnicze. Ale też właśnie kobieta współczesna, odkrywająca w sobie Córkę i Dziecko już nie tylko jako przedmioty troski, doznaje wariackich doprawdy przewartościowań tego, co dostrzega i jak to próbuje zrozumieć.

Urszula Małgorzata Benka

Urszula M. Benkadoktor nauk humanistycznych, ceniona poetka, tłumaczona na wiele języków, a także eseistka, prozaik i redaktorka, ostatnio w zespole „Rity Baum”, „Migotań” i „Formatu Literackiego”. Prowadziła wykłady z filozofii i psychologii w szkołach fotografii artystycznej, na kulturoznawstwie Uniwersytetu Wrocławskiego oraz na Uniwersytecie Zielonogórskim. Posiada duży dorobek literacki: zbiory poezji, opowiadania, książki historyczne, dramaty. Adjustuje prace naukowe dotyczące sztuki oraz mitu. W wolnych chwilach maluje obrazy. Należy do wrocławskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i PEN Clubu/ oddział w Nowym Jorku. Mieszka we Wrocławiu.

(w: Nasze cienie zatańczą, Opole 2023
P.Z. „Solpress” sp.z o.o.)

…………………………………………………………………………………..

Nasze cienie zatańczą (aut. Aga Patkowska)

Człowiek nie zdaje sobie sprawy, że jego moc tkwi w objęciu swojego cienia.

To ta wyparta, niezauważona i niechciana część, którą nosi w sobie i robi wszystko, by tam nie zajrzeć.

U mężczyzny cieniem może być energia żeńska, gdy relacja z mamą była według dziecka cierpieniem. W cieniu mogą zostać wyparte także cechy energii męskiej, gdy „odrzucił” tatę, nie chcąc być taki jak on.

W cieniu zbieramy taką cząstkę Siebie, która jest niewygodna i czarna.

Spójrzmy jeszcze raz. Po co cierpieć, skoro to wszystko bolało? Dopóki człowiek nie spojrzy, nie da temu Światła. Cień uzdrowić się może jedynie w Świetle.

Jakie to ma przełożenie na życie? Jeśli nasze cienie nie będą umiały tańczyć, my także nie będziemy umieli.

Pokochać trzeba swoje demony. Póki czają się z ukrycia, przejmują kontrolę.

………………………………………………………..

Agnieszka Patkowska – psycholog, coach relacji, interwent kryzysowy i artystka. Pasjonuje ją obszar relacji; od lat pomaga w lepszym rozumieniu siebie nawzajem. Inspiruje kobiety, by wzmacniały wewnętrzną energię żeńską. Wspiera mężczyzn, by odważnie trzymali ster w relacjach. Założycielka platformy rozwojowej i grupy dla mężczyzn pt. „Męskość uszanowana, kobiecość ukochana”.
Tworzy „obrazy z duszą”, miksując różne nowoczesne techniki. Kocha abstrakcję, lecz zaczynała tworzyć „gwoździami i nitkami”. I choć pierwsze powstały w tragicznym dla niej momencie, w początkach pandemii – mają mnóstwo dobrej energii, nadziei i życia.
Związana z wrocławską Fundacją „Dajmy Szansę”. Prowadzi punkt dla ofiar przemocy wspierając osoby w kryzysie.
Matka wspaniałego 10 – letniego syna i córka Romany Więczaszek.

…………………………………………………..