IWONA BUCZYŃSKA PROPONUJE…recenzja powieści MARIANY LEKY – SEN O OKAPI”

marzec 31, 2022

Nie wiem jak Wy, ale ja coraz częściej zastanawiam się, w jakim świecie przyszło nam żyć? I ze stale rosnącym przerażeniem obserwuję kierunek, w którym od jakiegoś czasu zmierza współczesny człowiek. Wszechobecny egoizm, brak jakichkolwiek hamulców, całkowita zgnilizna moralna, bezustanna pogoń za pieniądzem, totalna znieczulica i brak empatii oraz ciągłe poszukiwanie sensacji. Do tego pozerstwo, fałsz i interesowność w relacjach międzyludzkich. Nade wszystko zaś zło, które już nie krzyczy, a wręcz wrzeszczy jak opętane ze wszystkich stron gazet, stacji telewizyjnych i portali internetowych, zalewając nas niczym ogromna fala tsunami. A jakby tego wszystkiego było mało, wyznacznikiem wartości człowieka stał się wygląd i status materialny, zaś wiele kobiet bardziej ubolewa nad niedoskonałością ciała, niż ułomnością umysłu.
Zresztą mężczyźni też nie są od tego wolni.

I tak na marginesie, przypomniał mi się niedawno przeczytany w sieci wpis o pewnym Pięknisiu, który z rozbrajającą wręcz szczerością, oznajmił, że kobiet w rozmiarze większym niż 36, nawet nie raczy obdarzyć spojrzeniem. Zgroza! Tym większa, że to media kreują takie, a nie inne, bardzo powierzchowne i płytkie wzorce. Nie wspomniawszy o tym, że naturalność i akceptacja tego, czym obdarzyła nas natura, są obecnie bardzo passe. Im bardziej nadmuchane usta, napompowane pośladki i cycki oraz nabotoksowane policzki, tym lepiej, piękniej, modniej… To jest pożądane i podziwiane piękno. No cóż…
Pozostaje zadać sobie pytanie, czy „cogito ergo sum” ma jeszcze jakieś znaczenie?

Po co o tym wszystkim piszę, skoro tematem moich refleksji na stronie są książki? Otóż dlatego – drodzy Czytelnicy, że chcę Wam dziś napisać o zupełnie innym świecie. Takim, który pamiętam z dzieciństwa i za którym bardzo, ale to bardzo tęsknię. Takim, którego nie ma i nigdy nie będzie. Takim, o którym możemy czytać już tylko w książkach.

Mnie ten świat objawił się w niezwykłej opowieści Mariany Leky o intrygującym  tytule – „Sen o okapi(okapi – ssak z rodziny żyrafowatych, centralna Afryka – dop. WR). Sama historia zaś, urzekła tak nieprawdopodobnie, że  jestem niemal pewna, że zauroczy także i Was. A zatem…                         Zamknijcie na chwilę oczy i spróbujcie wyobrazić sobie małą miejscowość, w której wszyscy doskonale się znają i wiedzą o sobie niemal wszystko. I nie jest to bynajmniej zainteresowanie z gatunku „kto z kim i dlaczego”, tudzież „skąd ona to ma”? Choć plotki i ploteczki nie są obce mieszkańcom Westerwaldu, najważniejsze są życzliwość i troska o drugiego człowieka. Dlatego w tym niezwykłym miejscu nikt nigdy nie jest sam. Nawet ci, których my – współcześni ludzie, często stygmatyzujemy i odrzucamy.

Luiza – główna bohaterka, a zarazem narratorka, zaczyna swą opowieść w momencie, w którym jej ukochanej babci Selmie śni się okapi. Sen jest szczególny, gdyż zawsze jest zapowiedzią nieszczęścia. Mieszkańcy wioski wiedzą o tym, aż nadto dobrze, że kiedy Selmie śni się okapi, w ciągu dwudziestu czterech godzin, ktoś umrze. Nigdy nie wiadomo, kto to będzie, ani w jakich okolicznościach śmierć przyjdzie po swego wybrańca? Może to być każdy. Nieważne, młody czy stary. Schorowany staruszek, czy krzepki młodzieniec. Człek bogaty, czy biedny, niczym przysłowiowa „mysz kościelna”. Dlatego też absolutnie wszyscy próbują się na śmierć przygotować. I kiedy po upływie doby nic się nie dzieje, społeczność Westerwaldu oddycha z ulgą. Czyżby po praz pierwszy sen o okapi nie był zwiastunem fatum? Otóż, nic bardziej mylnego!  Śmierć przychodzi z zaskoczenia. I to po kogoś, po kogo przyjść nie powinna.  A wydarzenie to zmienia na zawsze życie bohaterów.

Drodzy Czytelnicy, nie napiszę nic więcej z dwóch powodów. Po pierwsze, zawsze uchylam jedynie rąbka tajemnicy. A po drugie, w tej książce nie dzieje się zbyt wiele w kontekście fabularnym. I gdybym miała powiedzieć o czym dokładnie opowiada, powiedziałabym, że o uczuciach, emocjach i tym wszystkim, co towarzyszy nam na przestrzeni całego życia, czyli o dojrzewaniu, przemijaniu, miłości i śmierci. A nade wszystko o oswajaniu tego, co nieuniknione. Rodzimy się i umieramy. To dwa aksjomaty. Absolutnie niepodważalne.

Mariana Leky napisała o tym, z jednej strony z niezwykłą lekkością i humorem, z drugiej zaś w sposób tak poruszający, że niejedna łza spłynie po policzku. Ogromnym atutem opowieści jest przepiękny, momentami bardzo poetycki język, a także  balansowanie na granicy jawy i snu, dzięki czemu „Sen o okapi” staje się współczesną baśnią dladorosłych.                                                                                                                                                                                                                                                      Trafnie napisała o tym niemiecka dziennikarka Claudia Voigt, określając książkę „Bullerbyn dla dorosłych”. Podpisuję się pod tym obiema rękami, gdyż „Dzieci z Bullerbyn” są  jedną z moich najukochańszych lektur (nie tylko z dzieciństwa), a „Sen o okapi” rzeczywiście bardzo ją przypomina.                                                                                                                                               Mogłabym zachwycać się tą książką bez końca, zwłaszcza, że zakochałam się w niej już od pierwszej strony! Miłością absolutną! Między innymi dlatego, że pomogła mi oderwać się od zła i brudu tego świata i przywróciła co nieco wiarę w człowieka. I nie jestem w tym odosobniona, o czym świadczą przedstawione poniżej rekomendacje:
„Arcyzabawna i czuła opowieść o dojrzewaniu, miłości i śmierci” – Joanna Bator (pisarka).

„W ciemności ludzkich losów, Mariana Leky odnajduje światło. Piękna opowieść” – Ignacy Karpowicz (pisarz).

„Ta opowieść otula ciepłem” – Agnieszka Kalus (blogerka).

„W pewnej wiosce, która mogłaby być wszędzie, żyje niewielka społeczność bliższa sobie, niż niejedna rodzina…Baśń o wspólnocie, w której zdarzają się złe rzeczy, ale nikt nie zostaje ze swoim cierpieniem sam” – Katarzyna Kazimierska (dziennikarka).                                                               „Arcydzieło!”– Ariane Heinbach (dziennikarka).

Polecam bardzo mocno, bo nie przeczytać tej książki, to pozbawić się czegoś naprawdę wyjątkowego i z absolutnie najwyższej półki!

Iwona Buczyńska – Klub Literacki Brzeg.                                                                                                                 Więcej na temat książek na stronie Facebook/Słowem Malowane