„Wachmistrz” – Krzysztof Bochus – o powieści pisze Iwona Buczyńska…

styczeń 26, 2022

Kiedy czytam historie takie, jak „Wachmistrz” Krzysztofa Bochusa, dłonie same składają się do oklasków. Trzeba bowiem wielkiego talentu, niesamowitej pasji, wiedzy i wyobraźni, żeby stworzyć książkę tak kompletną.                                                                                                                                                            Zanim jednak przejdę do oceny, słów kilka o fabule, bo jak wiadomo jest ona pierwszym, bądź jednym z pierwszych  czynników, które decyduję o wyborze  lektury. W tym wypadku mamy do czynienia z opowieścią mocną, mroczną i niezwykle intrygującą napisaną  w konwencji  noir.  Zatem…

Wolne Miasto Gdańsk w 1929 roku bardzo mocno odczuwa wpływ wielkiego kryzysu, który sprawia, że przestępczość zorganizowana znajduje doskonałą pożywkę do rozwoju. Przemytnicy, paserzy, tudzież handlarze żywym towarem mnożą się jak grzyby po deszczu. Przy czym przestępcy ci bez skrupułów i z niezwykłą brutalnością rozprawiają się z wszelkimi przejawami niesubordynacji, czy też brakiem lojalności. Co tu dużo mówić, samotne zapuszczanie się wieczorem w mało uczęszczane rejony bywa nader ryzykowne. Miasto staje się wtedy szczególnie mroczne i skrywa wiele tajemnic.

Jedną z nich są zagadkowe zaginięcia młodych kobiet. Elementem łączącym w sprawie jest młodość i nieprzeciętna uroda dziewcząt, a także fakt, że są samotne, pochodzą z nizin społecznych i były podopiecznymi sióstr elżbietanek. Kto i w jakim celu je porywa?

Sprawa bardzo się komplikuje i nabiera wyjątkowo ponurego charakteru, kiedy zostają odnalezione makabrycznie okaleczone zwłoki młodej kobiety, którą przed śmiercią wielokrotnie zgwałcono.            Pojawia się więc kolejne pytanie, czy to jedna z zaginionych dziewczyn i czy pozostałe jeszcze żyją?

Rozwiązanie sprawy zostaje przydzielone radcy kryminalnemu Abellowi i jego podwładnemu – wachmistrzowi Kukułce. I choć stróże prawa nie ukrywają wzajemnej niechęci, doskonale wiedzą, że  w tym momencie nie ma to absolutnie żadnego znaczenia, bo ich zadaniem jest jak najszybciej odnaleźć nieszczęsne kobiety.  Tym bardziej, że czasu pozostało niewiele, a od ich skuteczności zależy życie porwanych. Kolejne, odkrywane przez policjantów tropy wiodą w coraz bardziej zaskakującym kierunku, demaskując zepsucie i sadystyczne upodobania seksualne gdańskiej socjety.                                                      Przy okazji czytelnicy odkrywają niezwykle istotny i nader osobisty powód, dla którego Kukułka niczym gęsta, aromatyczna, doskonale przyprawiona zupa, o  idealnie wyważonych proporcjach. A składają się na nią składowe takie, jak: intrygująca fabuła, doskonale poprowadzona i niezwykle zaskakująca, soczysty język oraz bardzo płynna narracja, która sprawia, że odbiorca ani przez moment nie jest znużony.                                                                                          Wprost przeciwnie, odłożenie książki, choćby na moment, staje się nie lada wyzwaniem.

Dużym atutem „Wachmistrza” są  genialnie skonstruowani bohaterowie, z których na plan pierwszy  wysuwają się, wspomniani wcześniej, Abell i Kukułka – skrajnie różni, niczym dwa przeciwstawne żywioły. Tworzą przez to duet niezwykle barwny i oryginalny. Właściwie śmiało można powiedzieć, iż jest to team z gatunku dobry i zły glina. Przy czym tym dobrym (choć nie bez skazy) jest Christian Abell –  człowiek elegancki, wyważony, o nienagannych manierach, wysokim poziomie inteligencji i niezwykle bystrym umyśle. Jak nietrudno się domyślić, złym jest jego podwładny – Gustav Kukułka, człek szorstki, nieokrzesany, brutalny i nagminnie łamiący policyjne procedury i regulaminy.                                                                        To zestawienie inteligencji i rozwagi pierwszego z przaśnością i prawem pięści drugiego, stanowi prawdziwe wybuchową mieszankę i dodaje powieści wyjątkowego smaczku.

Elementem, który również mocno wpływa na jakość książki, jest idealne oddanie klimatu przedwojennego Gdańska na tle rodzących się ideologii nacjonalizmu i nazizmu. Autor pokazał przy okazji, że pewne zachowania są, były i chyba zawsze będą. Ot, chociażby hipokryzja Kościoła, czy też brak hamulców i przekonanie o bezkarności ludzi piastujących wysokie stanowiska i urzędy. Jakże często obserwujemy to w naszej dzisiejszej, trudnej rzeczywistości…

Cóż mogę jeszcze dodać?                                                                                                                      Chyba jedynie brawo, brawo i jeszcze raz brawo –maestro Bochus!

………………………………..

Iwona Buczyńska – Klub Literacki „Brzeg”

Więcej o książkach na stronie fb. Słowem Malowane

Recenzja również w Panoramie Powiatu, 20 stycznia 2022