Franciszek Sośnik – I nagroda – Konkurs Literacki Brzeg/ 2020
lipiec 26, 2020Jedną z nagród Konkursu Literackiego Brzeg/2020 obiecaną autorom, jest publikacja utworów w prasie i w internecie. Żadne dzieło nie istnieje bez odbiorcy, więc mamy nadzieję, że Czytelnicy znajdą chwilę na refleksje i zatrzymanie się w biegu w kolejnych numerach Panoramy Powiatu Brzeskiego oraz na stronie klubu.
Konkurs był zorganizowany przez Klub Literacki „Brzeg” przy pomocy Związku Nauczycielstwa Polskiego i Związku Emerytów i Rencistów /oddz. w Brzegu, którym serdecznie dziękujemy za ufundowanie ładnych i atrakcyjnych nagród.
Komisja w składzie: Renata STEC – prezes brzeskiego Zarządu ZNP, Renata BLICHARZ – poetka z Opola, członkini ZLP, Romana WIĘCZASZEK – poetka, dziennikarka, przew. Klubu Literackiego – przyznała PIERWSZĄ nagrodę w kategorii „wiersz” Franciszkowi SOŚNIKOWI z Dobrzenia Wielkiego. Franciszek – nauczyciel, poeta, szef grupy teatralno-muzycznej, autor tekstów, zapalony rowerzysta, autor tomików poetyckich zaprasza do świata na granicy jawy i snu (fantasmagoria):
FANTASMAGORIA /aut. Franciszek Sośnik/
… a to niebo, zamaszyście pomalował wiatr północny,
Sypnął śniegiem, zakołysał i zamroził aż do wiosny,
Ziemia w biegu ciężko sapie i wiruje jak w obłędzie.
Będzie jutro i nadzieja… będzie jasność… czy nie będzie?
Nie tak miało być na świecie, że krasnale – leśne ludki
Będą śpiewać pieśń radosną, a my żłopać morze wódki,
by zagłuszyć, zamalować obraz nędzy i rozpaczy.
Znaczy coś tam taki obraz… znaczy coś… czy nic nie znaczy?
Korzeń sięgnął dna nadziei, a to drzewo ciągle trwa,
Przytuliło stado ptaków, cień wysnuło z błysków dnia,
Zakołysał wiatr z ukosa i zaśpiewał liści pieśń,
Głosił ciepło, czy też zimę… głosił wiosnę? Chyba śnię…
Lato łatwo zrasza wkoło krajobrazy ciepłem swym,
Gdzieś majaczy twoja postać w mgłę wpleciona, albo w dym,
Słońce sypie skry w kurzawie jak kowadło sypie skry.
To ty byłaś tam na jawie… nie, nie byłaś… byłaś ty?
I wciąż śni mi się ta przestrzeń, tak na przestrzał poprzez klify
Fale niosą na swych grzbietach jakieś elfy, jakieś nimfy,
A ja Neptun, a ja Eol z wiatrem nad morzem szybuję,
Lecę bosko, czy nie lecę… a może tylko próbuję?
To nie zwidy ani miraż, w błyskach fal tak połyskujesz,
Światło wiesza się na żaglach, wciąż opowieść morską snuje,
Ale w ciemnym lesie także, jakieś mroki i majaki.
Świat tak dziwnie zabarwiony… świat jest taki… czy nie taki?
Zasłowiczył i zatrzmielił rajską przestrzeń ptak i bąk,
Panny w bieli, czy anioły w struny wplotły ferię rąk,
Ta muzyka tak nieziemska spada na mnie z brzaskiem dnia,
Wciąż ją słyszę, czy nie słyszę… może to jej echo łka?
Tę pszeniczność pól ze złota wiatr przenika tworząc fale,
Trel skowronka w górze wisi, pająk przędzie sieć wytrwale,
Jarzębina przycupnęła w barwie gron czerwonych kiści.
Ziszczą się skryte marzenia… albo nikt już ich nie ziści?
Posplatane spraw gałęzie, trudne sprawy i błękity,
Jakieś noce przegadane, jakieś mity, jakieś świty,
Wszystko krąży jak pierścienie, perli się i tak kołysze,
Ziemia spod stóp nam ucieka… czy Bóg skargi nasze słyszy?
Płyną strugi i obłoki, płynie rzeka, płynie czas,
Taka płynność i niestałość i tęsknota drzemie w nas,
Taka chwiejność barw i losu, krotochwila, rozmazanie,
Nic pewnego… kaprys losu… czy coś po nas pozostanie?
A zieloność też niezgorzej ściele w lasach płachty mchu,
Ta zieloność to nadzieja, no i miękkość zwłaszcza tu,
gdzie skał twardych spraw nie skruszy nic poza magii miłością.
Jest ci ogniem miłość ziemska… ogniem jest, czy zdradliwością?
Dość ułudy, dość zaklinań, świat i tak pójdzie swą drogą,
Daj się unieść magii życia, choć napawa często trwogą,
Ale skrzy się gdzieś w błękicie tej nadziei gałąź wiotka,
Choć nie ufasz już miłości… spotkasz ją… albo nie spotkasz…
I tak trwamy tu na ziemi, w niepewności zanurzeni,
Czyśmy wieczni w tym wszechświecie, albo tylko garstką cieni.
Snują nam się losów nitki, lecz nie wiemy, kto tak przędzie.
Będzie jutro i nadzieja… będzie jasność… czy nie będzie?…
……………………………………………..
Artykuł: Romana Więczaszek