Romana Więczaszek: „Krople ze źródła” (poezja), Kraków 2017/ 18,

styczeń 27, 2018

ZAPRASZAM DO POZNANIA „KROPLI ZE ŻRÓDŁA” – mojej nowej książki poetyckiej. Dziękuję wszystkim Kochanom znajomym, którzy przyczynili się do wydania tego tomu i którzy cierpliwe znosili moje niedoskonałości …

Poniżej: recenzje/ posłowia, wybór wierszy, grafiki…

 Wydawnictwo Towarzystwa Słowaków w Polsce; redakcja literacka i posłowie: Irena i Kazimierz Słomińscy oraz Stanisław Michalik;
opracowanie graficzne: Monika Szczypior; redakcja techniczna: Ewa Kozioł


RECENZJA/ Posłowie : IRENA I KAZIMIERZ SŁOMIŃSCY

MAGICZNY ŚWIAT WIERSZY ROMANY WIĘCZASZEK

Romana Więczaszek – poetka, animatorka kultury, publicystka. Urodziła się w Głuszycy koło Wałbrzycha. Jest absolwentką filologii polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieszka w Brzegu na Opolszczyźnie. Prowadzi Klub Literacki „Brzeg” przy Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz stronę internetową: www.klubliterackibrzeg.pl  Debiutowała w 2005 r., wydała tomiki poetyckie: „Krąg” (2007), „Spacery wierszem” (2009), „że jesteś…” (2010) oraz „Słowa jak liście” (2013).

„Krople ze źródła” – to jej kolejny tomik poezji. Tomik szczególny, bo podmiot liryczny tych wierszy wyraźnie kieruje się ku źródłom – ku dzieciństwu, rodzinie, miejscom najbliższym, ku źródłom miłości i duchowości. Już pierwszy wiersz „O Czarodziejce Mamie” wprowadza nas w specyficzny i niepowtarzalny świat magii i baśniowości. Poetyckie „JA” jawi się przed nami poprzez pryzmat „cudu stworzenia” (zapowiedzi narodzin i samych narodzin), dzieciństwa, wieku dorosłego i teraźniejszości (Nasz bal trwa / choć z sukni cekiny odpadły). Wraz z poetką przenosimy się w czasoprzestrzeń dzieciństwa, do Głuszycy, w oniryczno-baśniowy świat otoczonej górami kotliny z przepływającą przez miasto rzeką Bystrzycą, z rodzinnym domem przy ulicy Grunwaldzkiej. W tym świecie przeszłość trudno oddzielić od teraźniejszości. Postacie matki, ojca i wielu bliskich osób przewijają się przez cały tomik (przy wielu wierszach odnajdujemy dedykacje). Postać matki odgrywa tu rolę szczególną. Można powiedzieć, że to właśnie jej przede wszystkim poświęcony jest zbiorek, chociaż nie jest to bezpośrednio wyartykułowane. Ale postać matki, poczynając już od początkowego wiersza (Na pierwszym zdjęciu / JA / w matczynych ramionach), to coś więcej. To punkt wyjścia dla kreowania lirycznego „ja” – pod postacią dziecka, matki i babki równocześnie (w zbiorku są i wiersze dedykowane wnukom). Z tej perspektywy podmiotu lirycznego poetka może spojrzeć na swój świat obecny i przeszły, ten rzeczywisty i ten kreowany przez poezję, zastanowić się nad istotą tego, co w życiu ważne. Wraca ku źródłom, ku początkom, żeby czerpać z nich duchową moc, potwierdzić swą tożsamość. Ostatni wiersz „Z rodu Niepiekło” sięga nawet w głąb genealogii autorki. To w sumie tomik o życiu i przemijaniu, o doświadczeniach, o tajemnicy i kruchości życia.

Wydaje się, że poetka zaklina rzeczywistość, żeby uchwycić jej magiczne piękno. Ma temu służyć poezja tak właśnie rozumiana: Zamieniam świat na wiersze – pisze („Życzenie”). Ale to tylko pierwsze wrażenie, bowiem autorka bywa lirycznie skupiona, kontempluje detal, wewnętrzne „życie” krajobrazu, które współtworzy uczucia podmiotu przeżywającego. Wiersz „Poetycka radość” mówi nam o wadze Słów. Tak, właśnie pisanych wielką literą. Autorka mówi nam o prawdzie wiersza, która tworzy się lub znika w żywym kontakcie z odbiorcą. W wierszu „Czuwanie” – prawdziwa choinka, a właściwie jej wspomnienie, jest przyozdobiona następująco: Na niej łańcuszki Słów / srebrnych i złotych / wśród których anioły. Słowa mają wielką sakralizującą moc. W wierszu „Święte miejsca” poetka pisze: trudno jest zamienić / świat w wiersz –  kiedy się pielgrzymuje przez życie.

O jeszcze jednej rzeczy wypada tu napisać. O sensualizmie tych wierszy. Autorka odbiera świat wszystkimi zmysłami – barwę, smak, zapach, dotyk, muzykę, ruch. Krajobrazy – rzeczywisty i wewnętrzny nakładają się na siebie, a bohaterowie wierszy kreują rzeczywistość. Magia metafory, magia obrazu, szczególna wrażeniowość uczuć tworzą ten zaczarowany świat. Jak na przykład w wierszu „Nienasycenie”: Nasyciłam się wiatrem / co pozbierał zapachy łąkowe / nad Bystrzycą // Oczami zbierałam / krajobrazy dzieciństwa / Tu stał uśmiechnięty krasnal / w czerwonym kubraczku / tu stał… // Nasyciłam piersi / młodością / nad stawem trzecim / intymnie // Krople ze źródła / włączyłam w jadłospis / i w krem / do stosowania na noc / koniecznie // A serce? // Serca nie umiem nasycić.

……………………………………………………………

Irena Słomińska. Poetka, autorka recenzji, współredaktorka tomików. Autorka arkusza poetyckiego „Stopa za stopą” (1976) oraz tomików: „Granice” (1990), „Powracają ogrody” (1994), „A przecież jest jeszcze miłość” (1999), „W błękicie odnajdziemy się o zmierzchu” (2001), „Przebaczyć sobie dzień” (2003), „A w kruchej skorupce dusza” (2004), „Smak istnienia” , „Pogranicza” (2011), „Przydrożnym różom nie brak wyobraźni” (2012), „Doznania” (2016). Związana z Nauczycielskim Klubem Literackim w Białymstoku. Jest członkiem Związku Literatów Polskich. Mieszka w Białymstoku.

Kazimierz Słomiński. Był pracownikiem dydaktycznym Uniwersytetu w Białymstoku. Autor aforyzmów i fraszek, autor recenzji i redaktor tomików. Opublikował zbiorki aforyzmów: „Aforyzmy” (1988), „Ze snów o człowieku” (1991), „Clown story” (1992), „Zgrzeszyłem myślą” (1997), „Będziemy szybciej europieć” (2000), „Najważniejsze jest przeżycie” 2012). Mieszka w Białymstoku, związany z Nauczycielskim Klubem Literackim; redaguje kwartalnik literacki „Najprościej”; redaktor antologii poetyckich NKL „Aby nie umknęło SŁOWO” (1994) oraz „Otwieranie słowa” (2017). Jest członkiem Związku Literatów Polskich.

…………………………………………………………………

RECENZJA / POSŁOWIE: STANISŁAW MICHALIK

KROPLE ZE ŹRÓDŁA

Stoję zmniejszona do kropli deszczu
Jeszcze we mnie błękit
dobroć bliskich
i ciepły konar brzozy

Każdy człowiek tęskni za czymś utraconym, co stanowiło cząstkę jego życia, a w areopagu wspomnień staje się niezbywalnym skarbem. To, co się dzieje dzięki wenie twórczej, to dar boski zarówno dla twórcy, jak i tych, którzy zechcą pokrzepić ducha jego sztuką. To się nazywa – cud tworzenia, a każdy wiersz jest zwierciadlanym odbiciem tego cudu.

Romana Więczaszek z Brzegu nad Odrą oddaje w nasze ręce kolejny tomik poezji pt. „Krople ze źródła”. Tych kropelek jest kilkadziesiąt, mogą więc ugasić pragnienie Czytelnika łaknącego nektaru słowa. Są ambrozją dla duszy znękanej prozą powszedniego życia. Autorka zdradza nam, że pochodzi z rodu Niepiekło, herbu Rawicz, a epidemia cholery w XIX wieku spowodowała śmierć mieszkańców tej wsi. Zabudowania spalono, a na tym miejscu rosną teraz brzozy. To niewątpliwie dlatego brzoza jest częstym gościem miniaturowych obrazków, którymi obdarza nas brzeska poetka.

Sporo wierszy Romany jest związanych ze światem dzieciństwa i młodości, a koleje losu Jej rodziny spowodowały, że urodziła się w dolnośląskim miasteczku – Głuszycy. Tu chodziła do szkoły, a po liceum w Wałbrzychu i studiach we Wrocławiu tu było jej pierwsze miejsce pracy nauczycielskiej. Dopiero później przeniosła się do piastowskiego grodu nad Odrą, gdzie jest jej drugi dom rodzinny.

Rzadko się zdarza, by reminiscencje z lat dzieciństwa potrafiły przeobrazić się w tak kunsztowne obrazki liryczne. Pisze je osoba wrażliwa, w pamięci której utrwaliły się namiastki zdarzeń, będących egzemplifikacją minionych przeżyć.

Romana pisze o wszystkim, co spowodowało, że pusta kartka jej życia zaczęła się wypełniać, bo nasyciła się wiatrem / co pozbierał zapachy łąkowe / nad Bystrzycą, a przecież w Brzegu też słów korale / z pereł przebija gdzieniegdzie jasność, więc z biegiem czasu kartek przybywało. Starczyło wcześniej na cztery książki poetyckie: „Krąg”, „Spacery wierszem”, „Że jesteś…”, „Słowa jak liście”. Teraz mamy kolejny plon jej twórczości, tomik wierszy, który przenosi w zaczarowany świat poezji, gdzie króluje delikatna nostalgia, zachwyt dla przyrody, wspomnienie przyjaciół i znajomych, ukłony dla rodziców, a zmurszała klamka do drzwi rodzinnego domu w Głuszycy urasta do rozmiarów symbolu. Dotykam klamkę po latach / dla mnie świętą – pisze Romana, a znakomita ilustratorka tomiku Monika Szczypior pokazała tę klamkę, zdobiąc cały tom sugestywnymi ilustracjami.

Mam w ręce prawdziwe cacko artystyczne. Nie piszę nic więcej, bo nie potrafię wyrazić słowami mojego wzruszenia. „Krople ze źródła” trzeba wziąć do ręki i w ciszy wieczoru przenieść się w majestatyczny świat fantasmagorii.

………………………………………………………………

Stanisław Michalik – historyk, polonista, regionalista, animator kultury, poeta. Będąc burmistrzem w Głuszycy w latach dziewięćdziesiątych, został współzałożycielem Podziemnego Miasta Osówka. Autor wielu książek i artykułów o Głuszycy oraz Ziemi Wałbrzyskiej. Promuje swój region w sieci, w prasie lokalnej i felietonami w audycji radiowej Złote Przeboje.

Wydawnictwa książkowe: Historia mojego miasta Głuszyca (2002), Niezwykłości Osówki (2005), Impresje Walimskie na 700-lecie (2005), Głuszyca dawniej i dziś, album (2006), Głuszyckie kontemplacje. Czterdzieści opowieści o Głuszycy i okolicy (2011), U źródeł Charlotty. Ciekawostki z historii i współczesności Jedliny-Zdroju (2012), Wałbrzyskie powaby (2014), Głuszyca – miasto włókniarzy (2015).

…………………………………………………………………………..

Romana Więczaszek – wiersze z tomu „Krople ze żródła” (wybór); grafiki Monika Szczypior

Tu przyszłam na świat

               Sąsiadom z ul. Grunwaldzkiej

 Cieszę się że wracam

nad brzeg rzeki

co dała życie

Głuszycy i mnie

Pamiętam szlafrok mamy

w czerwone maki

duży brzuch

i szpital

na wyciągnięcie ręki

Rano na daszek wskoczył tato

i krzyknął:

Jestem tatą!

Przy Grunwaldzkiej

powstał Eden

a środkiem płynęła Bystrzyca

……………………………………………………….

Klamka

Dom podstarzały na krawędzi życia

z błyszczącymi oknami

chyli czoło

Dzień dobry

Dotykam klamkę po latach

dla mnie świętą

Mój rodzinny dom

Balustrady zakurzone

Po schodach skacze

mała dziewczynka

Zaraz będą brązowe drzwi

i mama się do mnie uśmiechnie

Jeszcze krok…

Szara plama?

Nie ma drzwi…

nie ma taty ani mamy

nawet Elżbieta uciekła

do nieba

Stoję przed niby-drzwiami

Ja

kobieta

a łzy jak u dziecka

…………………………………..

Harmonia

    Markowi Juszczakowi –
    górnikowi i poecie, który na rowerze zwiedza świat

Mówią

do gór

trzeba mieć szacunek

Huśtaliśmy się jak w kołysce

w dolinie dzieciństwa

chronieni od wiatru i burz

otuleni górami

Dzięki górom

wierzymy w moc skały

jak w Słowo

Boga

nieśmiertelne

……………………………………………

Na rozstaju
       Pawłowi Kozerskiemu – ostatniemu księciu
       na Zamku Piastów Śląskich w Brzegu

 Dwie drogi blisko siebie

w środku znak zapytania

Droga na prawo zmierza do słońca

w nim kąpią się drzewa

ocean zieleni

Niżej krzewy w renesansowym ogrodzie

wiatr bawi się kwiatami

i ostrożnie dotyka śladów

tak ważnych dla historii

Droga na lewo – lekko zapomniana

w szarości zostawiło ją słońce

Ktoś idzie krużgankami

głaszcze smutnego psa

Przy lampie naftowej

książęcy kronikarz pisze:

Na Śląskim Wawelu

żadnych śladów

nie rozwieje wiatr

…………………………………….

Dzięki  tobie

      Stanisławowi Michalikowi, dzięki któremu
       Głuszyca o mnie pamięta

Na drodze kroki zegara

(cenny zabytek na sprężynki)

przefruwa cień ptaka

którego pochowałam w ogródku

W budynku szkolnym kolorowo

na wysokich ścianach pejzaże

Stukam niezbyt wysokim obcasem

przez korytarze lat

Znikają zmarszczki

śmieją się dzieci na górce

i mimo że podróż przekracza czas

znajduję miejsce dla siebie

……………………………………..

Brzeg
Idę przez łąkę

ze stokrotkami i szczawiem

drogą leśną obok strumienia

który uczył marzyć

Idę po śliskich kamieniach

tam mój brzeg

W kuchni pierogi z jagodami

na nich śmietana z cukrem

aż leci ślinka

Na ceracie talerze z makami

Wracam z promieniami słońca

– Bądź mi zawsze pogodą

w zapachu maków

Podzielę się Słowem

posypię pudrem

będą smakować wybornie

……………………………………………….

*        *        *

               Edmundowi Borzemskiemu –
                poecie z Korfantowa, miłośnikowi psów

Miał wrażenie

że każdy dzień będzie trwał dłużej

Szczekał radośnie rankiem

który zawsze brał początek

od śpiących gwiazd

Biegał w kolorach miłości

na spacerze zazdrościł mu wiatr

Wiedział co znaczy głaskanie

nawet gdy obok było pusto

wystarczyły trzy kolory

Za JEJ szare oczy

oddałby więcej niż ma

Kiedy nadszedł inny świat

na zawsze zniknęła dobra dłoń

Poczuł ból

codziennie umierał od nowa

………………………………………………………….

Wieczorne zatracenie
Zegar tyka wolno

wszystko już gotowe

goją się rany ziemi

W ramionach zmierzchu

wspomnienia

schodzą z fotografii

Twoje oczy głodne

głaszczesz mnie po szyi

gdzie kosmyk włosów

Las wieje chłodem

– Przytul mnie

pod gwiazdami na mchu

Na niebie skrawek spełnienia

słodycz

której nie znam

Nie słyszę zegara

………………………………………

Dobroć
              Annie Głogowskiej –
              wolontariuszce z Brzegu

 Wplątana w kolorowy tłum

z trudem oddycha

Duszna słodycz

spocone czoło

Ma tyle pewności siebie

ile kolorów ma tęcza

(jak Wiara gdy znika

nie przestaje być nasza)

Tyle widzi

ile chce widzieć

Gdzieś daleko została

ranna rosa i pewność

że ktoś się do niej uśmiechnie

Barwy tęczy rozpraszają

w nich odbija się życie

Wplątana w tłum

stąpa pewnie

Idzie tam, gdzie kocha

w kieszeni ma klucz-modlitwę

że największa jest Miłość

Radość najjaśniejsza

najmilsza Nadzieja (zawsze zielona)

A Dobroć?

Jest najcieplejsza

Nagle człowiek

się do niej uśmiecha

……………………………………………….

Rada dla wnucząt
Ranna cisza

słońce złotem ozdabia Brzeg

Ćmią w głowie szalone bzy

w nieczesanych myślach

Ene-due-rabe – wołasz zza brzozy

malujesz zielenią lato

Czary-mary – zaklinam świat

i już jesteśmy w pałacu

ja ty i bez

Śmieją się okna

balustrady ozdobne

schody pod nogami

twoje oczy błyszczące

między marmurami

mojego serca skarb

Pnij się wysoko

na pewno zajdziesz

PONAD…

Na dole zapach bzu

ludzie z dymem puszczają Słowa

Nie patrz w dół

…………………………………….

Jestem brzozą…
Pachnę najładniej

gdy odchylam

rąbek wiersza

wtedy spomiędzy liści

tryskają promienie

Jestem

gdy się przytulasz

do wiotkich gałązek

na nich liście jak serca

plącze je wiatr

Jestem wśród brzóz

co nie zawsze w szeregu

Czy wiesz

że wyrosłam
na zgliszczach?

P.S. Pochodzę z rodu Niepiekło herbu Rawicz. Wieś Niepiekły istniała w Księstwie Mazowieckim, w XV w. przodkowie przenieśli się na Podlasie i na pamiątkę nazwali nową wieś również Niepiekły. Epidemia cholery w XIX w. spowodowała śmierć mieszkańców, zabudowania spalono. Rosną tam teraz brzozy.

……………………………………………..