„Malinka” – w Domu Dziennego Pobytu w Opolu
grudzień 2, 2015Dom „Malinka” w Opolu. Wchodzę zwyczajnymi drzwiami, za którymi słyszę gwar rozmów. Przede mną przytulny widok kolorowego korytarza, na którego ścianach wiszą obrazy, plakaty, ogłoszenia i różne ozdoby. Zza drzwi sal wyglądają ciekawe oczy: Kto przyszedł do naszego domu? Ludzie uśmiechają się, zapraszają, każdy jest czymś zajęty. W jednym z pomieszczeń puchate zielone zestawy wypoczynkowe, które zachęcają do zajęć relaksacyjnych, w innym mnóstwo różnych materiałów i narzędzi – tu odbywają się warsztaty rękodzieła. Tam jest sala komputerowa. Na oknach piękne firany, wszędzie domowa atmosfera. Zapachy z kuchni, później dowiaduję się, że można jeść tanio obiady, gotowane codziennie. Słyszę, jak ktoś sapie, acha, dźwięk pochodzi z siłowni, tu ćwiczą na nowoczesnych przyrządach.
Słyszę struny gitary, idę za dźwiękiem, bo moje spotkanie autorskie w Domu Dziennego Pobytu nosi tytuł „Poezja jest muzyką…”. Jestem w czytelni-bibliotece i nie mogę ochłonąć z wrażenia. Zapach kawy, czekolady, przy stole za chwilę błysną świece, żeby na Poranku Literackim było bardziej nastrojowo. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Krajoznawców Tadeusz Jacek Rogoża zaczyna spotkanie. Jestem tak ciekawa, że na początku proszę, aby zebrani przy długim gościnnym stole opowiedzieli o tym miejscu. Kierownik Katarzyna Sawicka mówi:
– Malinka” istnieje już pięć lat, należy do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu. Jesteśmy ośrodkiem wsparcia dla osób starszych: emerytów, rencistów oraz osób niepełnosprawnych. Działalność jest finansowana z budżetu Miasta Opole, dlatego też wszelkie zajęcia oraz korzystanie ze sprzętów jest bezpłatne. Zajęcia prowadzone są przez wykwalifikowanych instruktorów terapii zajęciowej. Organizujemy również wycieczki, imprezy i spotkania okolicznościowe.
Uczestnicy spotkania wcale nie są „siwymi seniorami”, panie są wystrojone, błyskają korale i czerwone paznokcie. Elegancki pan przyszedł w garniturze. Wszyscy chwalą miłą obsługę i serdeczność:
– Rano jemy szybko śniadanie i przychodzimy do naszego domu. Jesteśmy ciekawi zajęć i rozmów ze znajomymi. Każdy znajdzie coś dla siebie. Jutro jest wycieczka do Drezna. Gdy ktoś nie przychodzi, martwimy się, dzwonimy. Żyjemy jak rodzina.
Udziela mi się dobry nastrój, moim wierszom towarzyszą utwory na gitarę instruktora-terapeuty Adama Tymczyszyna. Kiedyś poetów nazywano śpiewakami, poezja i muzyka posługują się jednym środkiem wyrazu – głosem. Poprzez muzykę i śpiew wyrażamy uczucia. Słuchając melodii i wierszy, doświadczamy ukojenia, jesteśmy zadowoleni. Z przyjemnością przyznaję, że na końcu spotkania widzę dużo uśmiechów.
Romana Więczaszek