Terapia Montaigne^em – jak żyć, żeby lepiej żyć…
wrzesień 12, 2015Doznałam dobrej terapii, prawie za darmo, czytając artykuł Marcina Fabijańskiego w Gazecie Wyborczej z dn. 6/7 czerwca 2015 pt. „Terapia Montaigne^em”. Są w nim rady jak żyć, żeby lepiej żyć.
Podstawą jest uświadomienie sobie, że życie to przyglądanie się naturze, tzn. trzeba jak dziecko obserwować proces życia, który jest w nas. Wszystko przyjmować spokojnie, po epikurejsku.
Autor artykułu zastanawia się, czy Montaigne, gdyby żył w naszym wieku, wyrzuciłby przez okno telewizor? Otóż, nie. W „Próbach” napisanych w XVI wieku przyznaje:
„Dusza mieści wszelką rozmaitość form i nagina do siebie i do jakiegoś bądź stanu czucia ciała i wszelkie okoliczności: dlatego trzeba ją śledzić i badać, i ćwiczyć w niej owe wszechpotężne sprężyny”.
Czy Montaigne korzystałby z portali internetowych, gdzie są przeważnie krótkie informacje, zdjęcia i liczą się dla odbiorcy kliknięcia: polubienia. Jak ma ich dużo, zyskuje poczucie zadowolenia. Ułuda towarzyskiego życia… Za filozofem M. Fabijański mówi „stop”, pomyśl, czy urodziłeś się dla tych kliknięć? Czy urodziłeś się po to, by pracować jak robot? By spełnić wszystkie wymagania, trzeba włączać drugi bieg i… następny. Kosztem zdrowia. Tacy ludzie żyją szybko, kupują drogie rzeczy, jeżdżą po świecie, wrzucają szybko zdjęcia na Facebook, żeby inni o tym wiedzieli. Montaigne zapisał w „Próbach” : „Na najwyższym tronie świata i tak siedzimy jeno na własnym zadku”.
Filozof mówi, że powinniśmy się uczyć od zwierząt, bo one są blisko natury. Człowiek się rozstroił – zauważa Montaigne już w XVI wieku, a dziś? Jesteśmy bardzo sfrustrowani, ale jest to odpowiedź na życie, które nastawione jest na wyzysk. Człowiek myślący wyciągnie z każdej sytuacji wnioski.
Ciekawe są rozważania filozofa na temat śmierci. Nie trzeba się wstydzić strachu przed końcem życia, ani żadnego strachu, który rodzi się nie wiadomo kiedy. Filozof daje przykład: każe w myślach przejść sobie po szerokiej belce między wieżami Notre Dame. I co? Nie może, nie przejdzie, bo strach bierze górę.
Pocieszyły mnie wywody filozofa na temat starości. Starzenie się to nie jest powolne umieranie! Często przecież widzi się nienasyconą chęć do życia u ludzie starszych, ktorzy potrafią być bardzo aktywni (UTW). Należy się pogodzić, że chorujemy, słabniemy, na przekor medycynie. Trzeba nieustannie przyglądać się światu, uczyć się, aby dostroić się do natury. A gdy zacznie gasnąć świadomość, „niechaj śmierć znajdzie mnie sadzącego kapustę, a nie dbającego o nią”. Śmierć jest pojęciem, nie przeżyciem. Nie można bać się stracić czegoś, czego później nie można żałować. Strata jest w opowieści, a w naturze rządzi przemiana.
Metafizyka Montaigne pozwala ufać, że nie jesteśmy po to, by doznawać w aktualnej chwili szczęścia. Jesteś sami tą chwilą. Fabijański podaje przykład: gdy rano nie mogę wstać, to jest to atak dziwnej senności.
Idąc za tym rozumowaniem: piszę ten oto tekst, ale on też mnie tworzy. Jak go skończę, będę trochę inna, bogatsza duchowo. Montaigne: „Wszyscy jesteśmy jakoby strzępki, i to tak niekształtnej i rozmaitej tkaniny, że każdy kawałek, każda chwila, mają inny deseń”. W życiu każda chwila ma swoja rolę. Kiedyś zrobiliśmy coś, czego dziś byśmy nie zrobili.
Dzięki Montaigne^emu poznałam nowe słowo: ataraksja – równowaga ducha, ideał spokoju wewnętrznego, wyzbycie się nadmiernych pragnień oraz lęku przed śmiercią i cierpieniem, szukanie radości duchowych. Według filozofa i w tym przypadku jednak trzeba być czujnym, czasem wierzyć w swoje „majaki”.
Romana Więczaszek
Artykul został opublikowany w Gazecie Brzeskiej, nr 15, 5.08.2015r