Marian Smogur – brzeżanin, poeta, który „niedostatki uśmiechem pokrywa”

wrzesień 16, 2015

 

Marian SmogurMarian Smogur – człowiek zasłużony dla edukacji brzeskiej, wrażliwy na piękno przyrody i cierpienie ludzkie, potrafi z humorem wytknąć nasze przywary. Pisze wiersze, przystąpił do Klubu, będzie publikował w naszej książce dla dzieci, która jest w przygotowaniu.

BIOGRAM i wybór wierszy Autora

Marian Smogur – ur.15.07.1937 r. w Turze Piaski, woj. świętokrzyskie. Jest absolwentem Państwowego Liceum Pedagogicznego w Chorzowie oraz Wydziału Filologiczno – Historycznego w Wyższej Szkole Pedagogicznej, kierunek filologia polska. Uczył języka polskiego w Publicznej Szkole  Podstawowej im. J. Korczaka w Otmicach, pow. Strzelce Opolskie i w Zespole Marian SmogurSzkół Zawodowych Centrali Rolniczej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w  Brzegu. Następnie pełnił funkcję zastępcy dyrektora w Technikum Mechanicznym, później dyrektora Publicznej Szkoły Podstawowej Nr 1 im. Stefana Żeromskiego w Brzegu. Po czym powrócił do Zespołu Szkół Zawodowych CRS  „Samopomoc Chłopska”, gdzie był wicedyrektorem i dyrektorem.

Twórczość literacką, głównie pisanie wierszy, rozpoczął po przejściu na emeryturę. Dotychczas opublikował kilka wierszy w „Angorze”, w „Głosie Seniora”,  kilkanaście w miejscowej prasie. Pisanie traktuje jako swego rodzaju hobby; stworzył dla kabaretu UTW kilka tekstów do znanych melodii.

…………………………………………………………………………………………………

Marian Smogur – WYBÓR WIERSZY

Jestem brzeżaninem – wyznanie nauczyciela
Jeśli masz wyobraźnię i co nieco chęci,

spróbuj myśli obudzić z sennego uśpienia,

daj szansę swojej pojemnej pamięci,

unieś się myślami w czasowe przestrzenie.

Do Brzegu mnie wiodła niewidzialna siła,

co się w ciszy zrodziła nad brzegami Nidy,

po łęgach pińczowskich faliście się wiła,

wspierała w wędrówce po zaszczyt druidy.

O Brzegu, ty hojna piastowska fortuno!

Stałeś mi się przystanią dla życiowej łodzi.

Twa historia to jak upragnione złote runo,

co nęciło bogactwem, sprzyjało przygodzie.

Za chlebem tu spoczęła ma belferska stopa,

dziesiątki lat świadczyłem szkole swe usługi;

niebawem upłynie już lat z górą „kopa”,

tak szybko przeminęły, czas mi się nie dłużył.

Z Ponidzia – nad Odrę – pełen entuzjazmu

szlak ten przebyłem nadzieją wiedziony;

przez Chorzów, Otmice, Opole przyjazne

służyłem szkole, Brzeg stał się mym domem.

Od lat już emeryt – tu zadomowiony

w blokowym M – 4 sumuję aktywa,

bywam pogodny, chociaż niespełniony,

swe niedostatki uśmiechem pokrywam.

Wnuczce, tudzież innym maluszkom
ta rymowanka
Już kilka latek odmierzył ci zegar

na tarczy życiowej wędrówki,

po której już sprawnie biegasz

w rytmie maleńkiej wskazówki.

Jesteś radosna, urocza jak wiosna,

szczęściem emanuje twa buzia.

Przez te lat kilka zdrowa wyrosłaś,

rozkwitłaś niby pąsowa róża.

Lubisz książeczki swoje wertować,

masz ulubiony światek zwierzęcy,

chciałabyś w swojej pamięci zachować

część  tego, co światem dziś kręci.

Bociany, dzięcioły, czy wrony

 – to ptaszki, które, gdy ciebie zobaczą,

sfruwają na twoich książeczek strony,

klekocą, stukają, bądź kraczą…

Słownik swój ciągle wzbogacasz,

mówisz wyraźnie, czysto i dźwięcznie,

miłością poznane zwierzątka otaczasz,

ich nazwy powtarzasz z lubością, chętnie.

Czasem odpowiesz, gdy cię pytają

o twoje Polaka z Ojczyzną związki,

chcą się dowiedzieć w jakim żyjesz kraju,

jakie czekają cię w nim obowiązki:

„Kto ty jesteś? Polak mały.

Jaki znak twój? Orzeł biały.

Gdzie ty mieszkasz? Między swymi.

W jakim kraju? W polskiej ziemi…”

Ten wierszyk twa pamięć dziecięca,

przyswoić już go na dobre zechciała,

wystarczy, nie musisz na razie więcej

znać tej historii, która się dawno działa.

Żabka jest twoją najmilszą maskotką,

szukasz jej w każdej książeczce,

już wiesz, gdzie możesz ją spotkać:

nad stawem, w strumyku, w rzeczce…

Dziś twoje  święto, o nim pamiętam,

dzień ten radośnie z tobą powitam.

Torcik na stole na ciebie czeka,

a na nim wisienka ze  śmietanką bitą…

Metamorfoza
Czy to nad rzeczką, czy nad strumieniem

rzecz się niezwykła zdarzyła?

Sam dziś dokładnie już tego nie wiem,

czy prawda to była, czy mi się śniło?

W pobliżu wody, w promieniach słońca

grzała się żabka tuż po kąpieli,

a że jej w trawce było gorąco,

szukała przewiewnej pościeli.

Nie było to łatwe, wszak żabki ciało

odpocząć chciało w chłodnym grajdołku,

a tu jak na złość słoneczko grzało,

w pobliżu bocian drzemał na stołku.

Kuliła się żabka mocno rozgrzana

Cichutko pod listkiem ukryta,

bała się wielce pana bociana,

kiedy ten olbrzym zdobycz połykał.

Nadeszła chwila dla żabki miła,

jako że bocian mrużył swe oczy.

Żabka tę słabość boćka odkryła,

ku rzeczce oddała milowe skoki.

Bocian był śpiący, nieco zmęczony,

więc drzemka dodała mu siły.

Będąc samotny, tęsknił za żoną,

ową tęsknotę słońce wzmocniło.

Lecz cóż to? Rzecz wielce przedziwna

na brzegu rzeczki się dzisiaj dzieje,

któż tę zagadkę zdoła rozwikłać?

Któż ją w logiczną całość poskleja?

Żabka przybrała postać niewiasty,

bocian mężczyzną stał się, o dziwo!

Tutaj nad rzeczką w dzień jasny,

przedziwna baśń się rozgrywa. ..

Kto z was odgadnie, kto rzucił czary?

Kto odczarował te dwie postacie?

Ile potrzeba jest ludziom wiary,

aby rozsądku całkiem nie stracić?

Senior aktywny
Spychany nieustannie przez czasu bieg

na aut, jakby przeniesiony do rezerwy,

ZUS – owi wystawia co miesiąc czek,

by nie utracić życiowej werwy.

Cieszy go trzyarowa oaza spokoju ,

upaja się wonią barwnych kwiatów,

oczy syci soczystą zielenią,

radują go śpiewy melodyjne ptaków.

Szczęśliwy wiosną, smętny jesienią,

Latem i zimą – tak to zwykle bywa –

to popracuje, to odpoczywa…

Wiosną posieje, zbierze jesienią.

Szczęśliwy bywa, żyjąc nadzieją…

          Falstart flirtowy
Pewien pan Jan do flirtów skory

był w komitywie z bożkiem Amorem,

z tego też względu w uczuć spiralę

zapragnął wkręcić cnotliwą Alę.

W chwilach uniesień wielbiciel Ali

słał do niej słówka, na los się żalił,

do zwierzeń dodał także wyznania

zwane uczenie sztuką kochania.

Ala te wszystkie jego słodkości

wzięła za objaw lisiej chytrości,

on został lisem, ona zaś lwicą,

przybrali na się zwierząt oblicza!

Ala chroniła dziewictwo swoje,

na nic się zdały Jana podboje.

W romansach bywa różnie niestety,

niełatwo zyskasz względy kobiety.

Trzeba scenariusz flirtu wciąż ćwiczyć,

aby w spódnicy się zakotwiczyć!

O czymże świadczy przypadek Ali,

który w tym wierszu żeśmy poznali ?

Kiedy w uczuciach coś ledwo tli się,

na nic się zdadzą podchody lisie!

Tempus  fugit
Stoisz dumna, wyniosła, niewzruszona

pomimo upływu kilkudziesięciu już lat.

Ni wicher, ni upływ czasu cię nie pokonał,

na polu oświaty niestrudzenie trwasz.

Nosisz piękne imię Stefana – sławnego epika

z numerem jeden na frontowej ścianie,

swoich drzwi do wiedzy nigdy nie zamykasz,

sumiennie wypełniasz swoje powołanie.

Tętnisz życiem, karmisz małolatów wiedzą,

przekraczających twe wielce wysłużone progi.

Uczysz ich kraj kochać i sąsiadów zza miedzy,

do których stąd wiodą w różne strony  drogi.

Ilekroć przechodzę przez mostek na fosie,

serce przyspiesza wydatnie swe tętno,

zwalniam krok, bo oddech szybko rośnie,

słucham głosów z okien i szkolnego dzwonka.

Powtarzam w myślach – tempus fugit –

tak szybko – szkoda tych minionych lat,

już one nie powrócą do mnie po raz drugi.

Wie o tym w konarach drzew świszczący wiatr…

Wiersz dla uczczenia 70-lecia
Publicznej Szkoły Podstawowej nr 1
w Brzegu
Marian Smogur, dyr. w l.1977 – 1984

Marzenia
Kula ognista horyzont wyzłaca,

oblicze rozpalone w wodzie zanurza,

noc letnia jak echo falami powraca,

obłokami na niebie z wolna się smuży.

Na plaży stojąc, w krąg słońca wpatrzeni,

ze smutkiem żegnają obraz promienisty;

on się kołysze na spienionych falach,

pianą podświetloną na wodzie zaiskrzył.

Stojący na plaży o szczęściu gwarzą,

ono ma imię Szlachetne Zdrowie –

zwróceni wszyscy ku słońcu twarzą,

w bryzie znajdują życia odnowę.

O jednym zapatrzeni w dal marzą –

myśl ta płomiennie rozbłysła,

aby po nocy słoneczna zorza

wraz ze słońcem na niebie zawisła.

Autor wierszy: Marian Smogur

Marian Smogur