Edmund Borzemski – „Człowiek za burtą”, Opole 2014, Stowarzyszenie Krajoznawców

sierpień 15, 2014

Polskie Stowarzyszenia Krajoznawców w Opolu, któremu przewodniczy Tadeusz Jacek Rogoża, zorganizowało na poczatku sierpnia w Opolu spotkanie autorskie z Edmundem Borzemskim – literatem i historykiem.

Od prawej: E. Borzemski, Jacek Rogoża, S. Młynarski Poeta wydał nowy tom  „Człowiek za burtą”. Jest członkiem Związku Literatów Polskich, Nauczycielskiego Klubu Literackiego w Opolu, Konfraterni Poetów w Krakowie, Niemodlińskiego Towarzystwa Regionalnego, Towarzystwa Literackiego w Katowicach. To energiczny animator kultury, pomysłodawca konkursów poezji patriotycznej (w Łambinowicach), wspólnie z rodzicami – organizuje wycieczki literackie i spotkania. Jest corocznym gościem Najazdu Poetów na Zamek Piastów Śląskich i… naprawdę brakuje mu dni w miesiącu na bywanie wszędzie tam, gdzie bywa zaproszony.

Pojechałam na spotkanie autorskie, by wręczyć poecie list, który powstał pod wrażeniem książki. A nawet odważyłam się przeczytać list na końcu spotkania. Oto początek:

Publiczność /fragment sali/„Piszę list do Ciebie poruszona Twoim nowym tomem „Człowiek za burtą”. Dlaczego poruszona? Otóż,  chcę Cię przeprosić. Przeoczyłam w Twojej twórczości drogę oswajania śmierci…Przebywałam w poprzednich ośmiu tomach w Twoim wrażliwym świecie, wędrowałam po wspomnieniach z młodości, obserwowałam troski związane z człowiekiem lub ze słowem. A tu nagle w nowej książce wyznanie:

 (…) Zanim stanę

nad ostatnim brzegiem

ostatniej rzeki

może zdążę

podzielić się z wami

słowem (…)

/Wigilia 2012/

 

 (…) Kres mojej drogi

coraz bliższy,

fiordingi też to wiedzą,

odwracają łby

w moją stronę,

rżą coraz ciszej…

/Fiordingi/

 

Droga

 Idę twoją drogą,
Panie.

Krzyż, który niosę,

tylko Ty widzisz.

 

Kroki jednakowo ciężkie,

nogi uginają się,

a kule,

na których się

wspieram,

ranią jak gwoździe.

 

Moja Weronika

ociera mi twarz

z kurzu codzienności.

 

Golgota już blisko,

za chwilę

wszystko się wypełni.

ja nie spojrzę

na łotra,

a o tym,

czy trafie do raju,

Ty zadecydujesz.

 Końcowy fragment listu:

„ Teraz rozumiem, że oswajanie śmierci to pielęgnowanie życia (…). Czynisz to poprzez Miłość szeroko pojętą, poprzez Marzenia i poprzez Słowo. Zmagasz się z tematem śmierci własnego odejścia, wykreowałeś dla siebie filozofię spokoju. Jako czytelniczka mocno  z niej korzystam, przez co filozofia nabiera cech uniwersalności. Oby wiersze wielu poetów miały taki wydźwięk!
Podaję  rękę „człowiekowi za burtą…a obok nas słychać słowa ks. Tischnera:

Człowiek tylko wtedy może nadać śmierci indywidualną wartość, gdy godzi się spojrzeć jej w twarz i wybrać dla niej jakieś znaczenie.

Gratuluję książki. Powiedziałeś mi, że jest najważniejsza. Biegaj sobie dalej z Malwiną „w kojcu życia”, ale pamiętaj, że piesek ma też marzenia…”

P1110282Edmund Borzemski na spotkaniu powiedział:  – Człowiek powinien sobie zdawać z tego sprawę, że dzisiaj żyjemy, jutro może nas nie być. Trafnie to określił jeden z najwybitniejszych polskich rzeźbiarzy Władysław Hasior mówiąc, że „dając nowe życie, nie pamiętamy, że dajemy także nową śmierć”. Ta świadomość, że śmierć jest obok nas, skłoniła mnie do napisania tej książki.

Wieczór miał nastrojową oprawę muzyczną, na gitarze grał i śpiewał Stanisław Młynarski z Korfantowa.

P1110289Na sali zgromadzili się ludzie, którzy lubią zwiedzać, są ciągle nienasyceni wiadomościami historycznymi i krajoznawczymi z Opolszczyzny. Członkowie stowarzyszenia gościli kiedyś  w naszym brzeskim klubie i po zwiedzaniu słuchali wierszy o Brzegu i okolicach. Jak mile wspomniał Jacek Rogoża – stąd wzięła się inspiracja do organizowania cyklicznych „Spotkań z twórcą”.

 Wiersze E. Borzemskiego – „Człowiek za burtą” (Kraków 2014)  /wybór R. Więczaszek/

 Ukrzyżowani

 Nie jestem z tego świata –

powiedział ten

człowiek.

Kiedy zawisł

na krzyżu,

zakrzyczało niebo.

 

Umierałem nieopodal,

ukrzyżowany

przez własne myśli.

 

 

 Golgota

Matce

 Obudzisz mnie, syna,

o świcie.

Staniesz pod krzyżem

naszego dnia.

Kiedy nadejdzie noc,

zawiniesz mnie

w sen.

 

Moje zabiegane dzieciństwo

Moje dzieciństwo

pianiem kogutów

otwiera świt.

 

Moje dzieciństwo

podnosi z  ziemi

kasztany,

całując ich zmarszczone

brązowe policzki.

 

Moje dzieciństwo

rozpostarte wygodnie

w fotelu na kółkach

jak sędzia pokoju

rozstrzyga dorosłe

spory.

 

Moje dzieciństwo

jest tak zabiegane,

że nie czuje

na plecach

oddechu śmierci.

 

Ona

Kiedy bierze nas

pod ramię

zazwyczaj jesteśmy

zaskoczeni.

Nie pyta, czy może –

po prostu nam towarzyszy,

a bliźni z respektem

cofają się o pół,

a czasem o dwa kroki.

 

Ona zaś powoli i dostojnie

idzie obok –

wpatrzona w nas tak,

jakbyśmy byli

jedyną miłością

jej życia.

 

Wiedzie nas do domu,

w którym mieszka.

tam przez krótką chwilę

pochyla się nad nami,

aż bierze nas w ramiona.

 

Bliźni tez się pochylają

i płaczą,

bo wiedza,

że z jej ramion

nie ma już powrotu.

 

autorka atykułu: Romana Więczaszek