Prowincja. Opolski Kwartalnik Kulturalny nr 3/ 2010
maj 19, 2011KAŻDY MA W SERCU WŁASNĄ PROWINCJĘ.
Rozmowa z Romaną Więczaszek (w: Prowincja.Opolski Kwartalnik Kulturalny, nr 3-4 2010, str. 5)
– Czy pani nie wstydzi się Głuszycy?- takie pytanie zadał mi uczeń na spotkaniu autorskim w szkole. Głuszyca to małe miasteczko k/ Wałbrzycha, ongiś ośrodek przemysłu włókienniczego, tętniący życiem. Obecnie coraz bardziej znane za sprawą Tajemniczego Podziemnego Miasta „Osówka”.
Pytanie małego słuchacza przez chwilę dźwięczało mi pustką w głowie. W rozumieniu dzieci przyjechałam z wielkiego świata, zdobyłam wykształcenie w dużym mieście, jestem poetką, bywam, jeżdżę… – „Dzieciństwo to miejsce, gdzie mieszka się całe życie” – jak mówi pisarka hiszpańska Rosa Montero – zaczęłam. Bądźcie dumni, że mieszkacie w tak pięknej okolicy. Dla mnie właśnie wszystko się zaczęło w tym małym miasteczku. Każdy ma w swoim sercu taką „prowincję” i powinien pielęgnować ją z miłością. Bez niej nie da się wyruszyć w świat! Zbierajcie wspomnienia, zapisujcie i cieszcie się z każdego dnia waszego dzieciństwa.
Jestem polonistką z wykształcenia, więc często zastanawiam się na wieloznacznością słowa. Nikt nie zmieni treści pojęcia, że prowincja to małomiasteczkowość związana z niewielkim terenem. Z czasem wyraz nabrał lekceważącego znaczenia: jesteś z prowincji czyli gorszy. Jeśli natomiast przejdziemy do kultury, to jawi się całkiem inna rzeczywistość. Jestem zdania, że nie ma prowincji kulturalnej, bo kultura to ogół dorobku, dziejący się na przestrzeni lat i na wielu płaszczyznach. Na prowincji ma prawo dziać się niewiele, prowincja po prostu nie ma funduszy na duże imprezy i przyjmowanie gwiazd. Na prowincji ma się po prostu coś zacząć, talenty rodzą się wszędzie, potrzebują zauważenia i pierwszej pomocy. Potem zaczyna się nimi opiekować jedna z dziewięciu muz i talent ulatuje w świat. Trzeba bowiem przeglądać się w oczach innych odbiorców, trzeba się doskonalić i nieustannie uczyć. I nagle może się okazać, że Wałbrzych wobec Warszawy jest prowincją, a Warszawa wobec Paryża, a Paryż wobec…
Ludzie kultury kochają swoje gniazda, wracają do nich, gdy są zmęczeni, gdy pragną naładować się energią. Te miejsca są dla nich ważne całe życie. Jak nie mogą realnie, to czynią to w myślach. Szczęśliwi ci, którzy potrafią swoją prowincję „ocalić od zapomnienia” słowem, obrazem lub inną drogą.
zebrała: Renata Blicharz