O wieczorze autorskim w Klubie Muzyki i Literatury we Wrocławiu
marzec 16, 2010
WIECZÓR AUTORSKI ROMANY WIĘCZASZEK PT.” SPACER W KRĘGU POEZJI I MUZYKI” w Klubie Muzyki i Literatury we Wrocławiu, dyr. Stefan Placek, menadżer Ryszard Sławczyński
dnia 26 lutego 2010
Fragmenty wypowiedzi Zbigniewa Kresowatego – literata, ikonopisty, krytyka literackiego:
– Dziś sztuka i poezja są bardzo potrzebne, bo w obecnych czasach posługujemy się obrazkami, a słowa idą w cień. Spotykamy się w klubie, który działa już 50 lat. Jest to szczególne miejsce, zawierające piękne eksponaty, przyciągające ludzi, którzy mają coś do powiedzenia.
– Ten wieczór, to nostalgiczny come back Romany. We Wrocławiu studiowała, tu zaplanowała życie osobiste, tu pisała zapewne wiersze, które długo nie mogły się wydobyć z szuflady. Nie miały po prostu czasu.
– Poznałem twórczość R. Więczaszek, jej otoczenie i zapewniam, że jest to prawdziwa poezja. Jest to poetka, która stoi twardo na ziemi. Widziałem mieszkających obok jej domu parę kloszardów, borykających się z ogromnymi problemami. Romana honoruje te osoby, pomaga im. Proszę sobie wyobrazić, jakie metamorfozy poetka przechodzi każdego dnia! Stąd te wiersze są pewnym katharsis, zatrzymują nas na chwilę w świecie, który coraz bardziej przyspiesza. Powinniśmy wszystko uczynić, żeby dopuścić taką poezję do głosu. Polecam poezję Romany – dla poszukiwania sacrum. W jej tomikach jest godność, szacunek dla człowieka, są watki humanistyczne.
– Powrót do miłości i natury są nam potrzebne, i taka jest poezja autorki. Mówi o przyrodzie, o boleści – ale radosnej. Romana ciągle się dziwi (wiersz „Podziw i zrozumienie”), budzi się z naturą, opiekuje się chorą matką, dając miłość również kotu. Tadeusz Różewicz powiedział, że trzeba mieć odwagę, żeby dziś mówić o pięknie.
– Tomiki Romany są dobrze wydane: „Krąg” jest związany z przyrodą, „Spacery wierszem zawierają wiersze bardziej ogarniające – doświadczone. Zdradzę tajemnicę, że powstaje nowy tomik.
Pytania od słuchaczy:
Jan Jeż literat, recenzent: – Proszę o wyjaśnienie, czym w wierszach są stawy z numerami: staw trzeci, piąty? (odp. niżej)
– Jestem prezesem Fundacji Polskie Gniazdo i wszystko, co polskie, jest mi drogie – zaczął wypowiedź Marian Jakubiszyn. – W tym klubie gościł Edward Stachura, mój przyjaciel, który – uważam – miał szansę na Nagrodę Nobla. W Polsce jest dwóch wybitnych poetów: Kazimierz Węgrzyn i Lusia Ogińska, której dramat „Zmartwychwstanie” został wystawiony na scenie, również powstał film. W dzisiejszym świecie goniącym za dobrami materialnymi, pani pisze wiersze piękną „naturalszczyzną”, jest w nich szacunek do przyrody, do człowieka. Po każdym wierszu mógłbym namalować obraz.
– Romana jest dla mnie życiodajną brzozą, która nakarmiła nas dzisiaj życiodajną poezją. Jestem zauroczona spotkaniem – powiedziała Barbara Pawlak – szefowa Saloniku Literackiego na Świebodzkim. Pochodzę z Nowej Rudy, to niedaleko Głuszycy. Też wyrosłam w krajobrazie, gór i brzóz, mam sentyment do tych drzew. – Dlaczego w twoich wierszach występują brzozy?
Wypowiedzi Romany Więczaszek (fragmenty):
– Dzień dzisiejszy jest dla mnie dniem magicznym, ponieważ Wrocław gości głęboko w moim sercu. Zapraszam na „spacer w kręgu wierszy i muzyki”, a wiosna tuż, tuż. Jest dziś ze mną rodzina, są przyjaciele, wszyscy ważni, bo znaleźli się na mojej drodze literackiej. Witam serdecznie znajomych i nieznajomych, których bardzo chcę poznać.
– Od dzieciństwa, gdy chodziłam na grzyby i jagody z ojcem w okolicach Głuszycy (moje miasteczko rodzinne), zawsze lubiłam brzozy. Tato nawet specjalnie zaprowadzał mnie w miejsce gajów brzozowych, zawsze dobrze się czułam obejmując brzozy, czynię to do dziś. Wszyscy wiedzą o leczniczym działaniu brzozy. Na okładce tomiku „Spacery wierszem” stoję z pieskiem właśnie koło brzóz.
– Kilka lat temu otrzymałam kronikę mojego rodu. Nie lubię się chwalić, ale pochodzę z rodziny szlacheckiej Niepiekłów, herbu Rawicz, ze strony mamy. Jakież było moje zaskoczenie, gdy przeczytałam na pierwszej stronie kroniki słowa autora Lecha Niepiekło: „Wszystko zaczęło się trzydzieści lat temu, gdy mój ojciec – Adolf Niepiekło opowiedział mi o pochodzeniu naszego nazwiska. A wiedział to, co jemu opowiedzieli niegdyś dziadkowie. Według tych przekazów nasze nazwisko pochodzi od wsi Niepiekło, którą nawiedziła kiedyś epidemia cholery. Mieszkańcy wymarli a zabudowania spalono. Jak twierdził, za czasów jego dzieciństwa w miejscu po wsi rosły brzozy. Mój stryj – Eugeniusz też znał to miejsce i przed wojną prowadził tam amatorskie „wykopaliska”. Podobno znalazł ślady zabudowań”.
– Skąd inspiracje? Ponieważ bardzo długo opiekowałam się chorą mamą, obracałam się tylko w najbliższym kręgu: ogród, las, łąka – to mój mały świat, nie podróżuję po świecie, obserwuję szczegóły, myślę o bliskich.
– Nie lubię, jak na mnie mówią „poetka”, bo uważam za C. K. Norwidem, że „poetą się nie jest, poeta się bywa”. Proszę, żebyście mnie czasami kojarzyli z wierszem, a częściej z chałwą z „Odry” brzeskiej. Zapraszam na poczęstunek.
Wydarzenia:
– Montaż słowno- muzyczny, w którym znalazły się też piosenki oparte na tekstach autorki skomponowane przez Olę Cieślak i Annę Mrozowską (członkinie Klubu Literackiego „Brzeg”), przy pomocy kolegi – muzyka Marka Kudry; R. Więczaszek zaprezentowała wiersze przy akompaniamencie wg cyklów: dzieciństwo i młodość; wiersze filozoficzne; poezja leczy rany, jakie zadaje rozum; o brzozie; erotyki.
– Recytacja wierszy przez laureatkę konkursów recytatorskich, uczennicę autorki: Olę Bartosiewicz(Krzysztofek), która pięknie interpretując wiersze o zmarłym synku Romany i o nieżyjących rodzicach, wywołała ciszę, którą każdy słuchacz mocno przeżył. Bo któż nie cierpi z powodu odejścia bliskich na wiecznie zielone łąki…
– Wywiad, którego udzieliła autorka Markowi Perzyńskiemu – dziennikarzowi, historykowi, który wydał kilka książek związanych w Dolnym Śląskiem. Z nim rozmawiała o Głuszycy, Osówce, o ludziach znanych dziennikarzowi, m.in. o byłym burmistrzu Stanisławie Michaliku, który jest założycielem atrakcji turystycznej
– Tajemniczego Podziemnego Miasta Osówki, historykiem, znawcą przyrody, obecnie głównym redaktorem czasopisma Głos Głuszycy, promującego Brzeg, twórczość R. Więczaszek i Klubu Literackiego „Brzeg”.
– Prezent– ikona od Z. Kresowatego: – Mam w zwyczaju obdarowywać poetów, u których goszczę. Przyjmij na pamiątkę wieczoru obraz, jest to wilczyca karmiąca „Romanę” i Romulusa. To twoi imiennicy, twój początek świata i poezji, stwarzanie Rzymu. Myślę, że to mitologii też sięgniesz, bo twoja poezja zawiera środki humanistyczne, których w mitach jest wiele – powiedział Kresowaty, wręczając poetce obraz.
– Chodzi o stawy ludzkie – padła podpowiedź od słuchacza, gdy J. Jeż prosił o wyjaśnienie, dlaczego stawy w utworach posiadają numery. Poetka odpowiedziała: – W poezji wszystko jest możliwe, może to być przenośnia, ale odwołuję się tu do stawów fabrycznych Głuszycy, których jest pięć i nad którymi dojrzewała nasza młodość. A kim pan jest? – zwróciła się autorka do słuchacza. – Właściwie nikim – odpowiedział zapytany, którym okazał się Henryk Wolniak pseud. Zbożydarzyc, poeta, malarz: – Poeta ma coś z kloszarda, bo mimo że jest malarzem dusz, społeczeństwo uważa, że za nic poecie się nie płaci. Dlatego prezent, który otrzymałem, od przyjaciela, uważam za lokatę kapitału – dodał z humorem. Otrzymał na spotkaniu od Z. Kresowatego duży obraz – portret.
– Na początku kwietnia ukaże się antologia – album o Szopenie – oznajmił Stefan Placek. Dyrektor klubu wręczył autorce zdjęcie okładki oraz popiersie kompozytora.
PODZIĘKOWANIE!
Wyrażam wdzięczność Gospodarzom spotkania – Panu Stefanowi Plackowi i Ryszardowi Sławczyńskiemu
oraz prowadzącemu wieczór – Zbigniewowi Kresowatemu, który opatrzył słowem krytycznym (również pisanym) moją dotychczasową twórczość. Dziękuję za wspaniałą współpracę oraz dobrą atmosferę. Dzięki przychylności dyrekcji i szacunku, który odczułam jako bohaterka wieczoru i jako poetka o skromnym dorobku literackim w porównaniu do znakomitości goszczących w tym klubie, poczułam się szczęśliwa. Serdecznie dziękuję!
Romana Więczaszek
Listy „mailowe” gości:
1. Mikołaj Bialik – członek Saloniku Literackiego Na Świebodzkim, poeta.
„Pani Romano!
Tą drogą, oboje z żoną, pragniemy Pani powiedzieć: Dziękujemy!
Dziękujemy za zaproszenie na Pani wieczór autorski.
Dziękujemy za atmosferę jaką Pani na tym wieczorze stworzyła.
Refleksje:
– tam na sali Pani wiersze płynęły
– ale odnosiło się też wrażenie, że przesuwając się po sali autorka
unosi się między nimi.
Napisałem kiedyś wiersz, który miał wyrazić czym dla mnie jest poezja. Oto
on:
Nuta poezji – trel słowika,
co delikatnie słuch nam pieści
i umysł głębią swą przenika,
nim złoży w duszy swoje treści.
Poezja to jest także róża,
(a ta czasami kolcem rani).
Zapach jej kwiatów nas odurza.
Boli, gdy wady nasze gani.
Jak Gromowładny jest potężna,
kiedy pioruny bierze w dłonie.
Bywa jak Leonidas mężna,
stając świętości ku obronie.
I piękną tęczą być potrafi,
gdy feerię barw po burzach daje.
Z dwubarwnej życia fotografii,
może nam wyczarować raje.
Wiem, że takie są Pani wiersze. Pozdrawiam”.
2. Danuta Sosna – koleżanka ze studiów
„ Jeszcze raz dziękuję za piękny, wzruszający wieczór. Z przyjemnością słuchałam Twoich wierszy, które trafiały do serca, a niektóre ściskały za gardło. W obecnych szybkich czasach takie chwile jak wczoraj, to balsam dla duszy. Mam nadzieję, że wiesz, ile dobrych uczuć i przemyśleń dałaś swoim słuchaczom.
3. Alina Pilcher – nauczycielka z II LO Wałbrzych, do którego chodziła Romana W. (jako Duda).
„Witam, serdecznie dziękuję za miły wieczór spędzony w doborowym towarzystwie. Dzięki Krysi Jurkiewicz (LO wychowawczyni Romany) byłyśmy z Ewą, moją z kolei uczennicą i wychowanką, trochę przygotowane. Krysieńka przysłała kilka skserowanych rodzynków z tomiku KRĄG i ja, matematyczka z wykształcenia, miałam mgliste pojęcie, jakich wierszy oczekiwać. Zrobiły na nas wrażenie, zwłaszcza , że nie jesteśmy obeznane z poezją i dopiero sie z nią oswajamy. Bardzo dziękujemy za wrażenia i życzymy dalszych sukcesów”.
4. Lucyna Chojnacka – biblioteka w Łosiowie, animatorka kultury
„Dziękuję za pamieć i zdjęcie. Takie spotkania jak to we Wrocławiu są nektarem dla mojej duszy i balsamem na stargane nerwy. Próbuję robić takie spotkania u w Łosiowie, żeby umożliwić obcowanie z poezją i literaturą tym,których to interesuje”.
5. Ewa Wystemp – Manelska – była uczennica II LO Wałbrzych
” Bardzo dziękuję za wieczór 26 lutego, który mogłam spędzić w pięknym otoczeniu, słuchajac pięknych słów. Trochę się tego spotkania obawiałam – do tej pory kontaktów z poezją miałam jak na lekarsrwo. Obawiałam się niepotrzebnie, było cudownie, zwłaszcza wtedy, gdy w wierszach odnajdywałam Głuszycę, ktora kojarzy mi się z moimi przyjaciółmi i młodością. Młodościa umowną oczywiście, bo psychicznie nadal czuję się taka młoda!”
O STEFANIE PLACKU.
Dyrektor Klubu Muzyki i Literatury S. Placek otrzymał w roku 2009 medal Gloria Artis przyznany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego. Odznaczenie przynano za krzewienie kultury we Wrocławiu i w regionie. S. Placek kieruje placówkąod 46 lat, zorganizował najwięcej imprez kulturalnych w Polsce, posiada największy zbiór cytr w Europie i największą kolekcję modlitewników. W klubie jest artystyczny wystrój, wiele dzieł sztuki, magiczna atmosfera.
Gośćmi pana Stefana byli sławni ludzie, oto nazwiska niektórych z nich: Krzysztof Penderecki, Piotr Fronczewski, Jerzy Stuhr, Wiktor Zinn, Maria Foltyn, Jen Englert, Andrzej Wajda, Gustaw Holoubek, Gustaw Morcinek, Zbigniew Cybulski, Daniel Olbrychski, Tadeusz Fijewski, Nina Andrycz, Henryk Mikołaj Górecki, Janusz Olejniczak, Edward Stachura oraz różni artyści Bohemy Wrocławskiej, jak: Marianna Bocian, Janusz Styczeń, Henryk Zbożydarzyc Wolniak, Stanisław Srokowski, Urszula Benka, Marianna Bocian, Zbigniew Ikona – Kresowaty.
Klub związany jest też artystycznie z Brzegiem. Marianna Bocian, za porozumieniem Stefana Placka i według swojego autorskiego pomysłu, poddała myśl organizatorom corocznych Najazdów Poetów na Zamek Piastów Śląskich w Brzegu o rozszerzeniu spotkań o „Misterium Chleba”, wpisując tę imprezę na stałe w program ogólnopolskiego święta poezji i poetów.