Klub Literacki „Brzeg” zaproszony do Stroszowic
listopad 10, 2009W skromnej świetlicy wiejskiej w Stroszowicach koło Lewina Brzeskiego w pewną niedzielę listopada wydarzyło się „dzieło”, jak określił jego organizator Marian Kosiński. Jest on z wykształcenia teologiem, a z pasji muzykiem, poetą i animatorem kultury. We wszelkich poczynaniach od wielu lat towarzyszy mu rodzina, zwłaszcza Dorota Łaskarzewska, Elżbieta Kosińska, Lidia Hajtałowicz.
Od południa redaktor z Radia Opole Jarosław Niedbalec nagrywał w świetlicy utwory z przeznaczeniem na transmisję oraz zapisaniem na płytkę. Będzie ona poświęcona pamięci Stanisława Śmiełowskiego – kompozytora i pedagoga, założyciela zespołu ludowego „Miniaturki”. Na nagraniu była też obecna burmistrz Lewina Brzeskiego Anna Twardowska, która nagrała słowo wstępne i utwory M. Kosińskiego. Komentarz przedstawił Jurek Poznański – długoletni pracownik radia, obecnie emerytowany. Na instrumentach grali: Antoni Marek, Marian Kosiński, Wiesław Katolik. Była to ciężka praca, przebiegająca w dużym skupieniu i z wysiłkiem, mimo że nie na scenie. Za tę pracę, za zaangażowanie redaktorzy Staszyński i Niedbalec otrzymali dyplomy honrowych czlonków zespołu.
Dalszy ciąg „dzieła” to wieczór artystyczny pt. „Niepodległość”, na którą przybyli: sołtys Wioletta Zynder, wiceburmistrz Lewina Leszek Pakuła, redaktor Radia Opole Marian Staszyński, redaktorzy prasy brzeskiej, poeci z Brzegu: Romana Więczaszek, Stanisław Przybyło (poeta i wokalista), Józef Chimiak, a także przyjaciele rodziny muzykującej Kosińskich i mieszkańcy Stroszowic.
– Polska uciemiężona, nie poddała się, bohatersko walczyła i stała się niepodległa. Spotkaliśmy się właśnie z okazji tego święta – mówił L. Pakuła. Wyraził zadowolenie, że program muzyczno – poetycki przygotował Kosiński z zespołem, że niedawno również zorganizował spotkanie wielu pokoleń w Lewinie Brzeskim. – Mamy wiele skarbów w gminie, trzeba im stwarzać możliwości występowania, bo to największa nagroda za ich twórczość – dodał. Z tej przychylnej atmosfery szczerze cieszył się M. Kosiński, który nie ustaje w biegu, ma ciągle świeże pomysły, zwłaszcza pragnie „choć miniaturowo”, reaktywować „Miniaturki”.
Przybyli więc ludzie z różnych stron i w tym małym wiejskim budynku, nie wcale w ogromnej sali z iluminacją świateł i przepychu, poczuli radość z życia w wolnej Ojczyźnie. W rodzinnej, polskiej atmosferze. Została ona na tym wieczorze pięknie wyśpiewana i wygrana. Wzruszające są nasze „Czerwone maki”, „Biały krzyż”. Dało się zauważyć smutne wspomnienia na twarzach starszych mieszkańców Stroszowic. Nad wszystkim czuwał Kosiński „jak dobry duch, który potrafi wypączkować dobre zdarzenia” powiedziała pani Jola z Kuriera Brzeskiego i zachęciła autora do zorganizowania klubu, w którym obywałyby się cyklicznie spotkania. Na pewno jest to marzenie rodziny muzykującej, całkiem realne. Goście na sali nie byli jedynie odbiorcami sztuki, bo do wspólnego muzykowania jak wodzirej zachęcał organizator, nie rozstając się z harmonią. Czasami rozśmieszał wierszami satyrycznymi, mówionymi…z pamięci (a były bardzo długie!). Było „sto lat” dla pani sołtys, która postarała się o smacznie i słodko zastawione stoły, a na końcu wesołe piosenki biesiadne wspólnie śpiewane, wszak one też stanowią polską historię.